Wydatki amerykańskich Internautów związane z odwiedzinami serwisów randkowych od dwóch lat rosną. Tymczasem na subskrypcje zdjęć rozebranych panienek czy filmów porno wydają oni coraz mniej. W roku 2003 proporcje wręcz się odwróciły. Pierwszy raz w historii Internetu. Z danych opublikowanych przez firmę eMarketer, zajmującą się między innymi badaniem wydatków Internautów, wynika, że na wirtualne „świerszczyki” wydano w minionym roku 445 milionów dolarów. Tymczasem na opłaty związane z sieciowym randkowaniem o 3,1 mln dol. więcej. Generalnie cztery najpopularniejsze branże usług oferowanych w wirtualnej sieci, wysysają z portfeli Amerykanów około 5 miliardów dolarów rocznie. To mniej więcej tyle, ile w bieżącym roku podatkowym zabraknie w budżecie miasta Nowy Jork.
– Trudno jest oszacować ile tak naprawdę warta jest internetowa branża porno – mówi anakityk eMarketera Ben Macklin. – Można jednak powiedzieć, że każdy z 5,5 miliona dorosłych klientów tej branży wydaje w sieci średnio 80 dolarów rocznie. Ale są też źródła, które podają, że internetowa branża pornograficzna może być warta nawet miliard dolarów – podsumowuje Macklin. Z danych przygotowanych przez jego ośrodek wynika jednak niezbicie, że strony porno coraz bardziej tracą na popularności. Jeszcze w 2001 roku internetowe „świerszczyki” cieszyły się pięciokrotnie większą oglądalnością niż dziś. A raczej 5 razy bardziej skłaniały Internautów do otwierania portfeli czy też dokonywania przelewów na konta właścicieli pornowitryn w zamian za hasła dostępu na przepastnych archiwów.
Rozebrane i wyuzdane panienki tracą na rzecz tych ubranych i grzecznych. Amerykanie coraz chętniej przeglądają strony z wirtualnymi randkami. Zapewne liczą na poznanie miłości swojego życia, partnerki na wieczorne wyjście do kina lub po prostu osoby chętnej, tak jak oni, na skok w bok. Jedno jest pewne: internetowe randki znajdują się obecnie na trzecim miejscu w rankingu witryn przynoszących największe zyski. To najszybciej rosnąca branża w amerykańskim Internecie w ostatnich miesiącach. Pornostrony spadły poza podium. Na pierwszym miejscu wciąż znajdują się wydatki na muzykę i gry komputerowe – 3,1 mln dol. w 2003 roku. Amerykanie są coraz bardziej hojni jeśli chodzi o przeznaczanie pieniędzy na usługi on-line. W 2003 roku na wirtualne przyjemności wydali oni 4,94 mld dol. To o 22 proc. więcej niż w poprzednim, 2002 roku.
Analitycy rynku internetowego w USA nie potrafią jednoznacznie stwierdzić dlaczego strony dla dorosłych tak bardzo straciły na popularności. Być może fenomen pornografii minął i Internauci zdążyli się już zachłysnąć golizną we wszelkiej postaci i teraz poszukują innych doznań? To tylko jedna z hipotez. Inna głosi, że być może nowi użytkownicy wirtualnej sieci boją się, albo zwyczajnie nie chcą, płacić za oglądanie „świerszczyków”. Wolą wydać pieniądze na dostęp do świata internetowych romansów. Wydatki na sieciowe randki wzrosły w Ameryce od 2001 roku aż sześciokrotnie. Tymczasem na świerszczyki Amerykanie wydają zaledwie o 19 proc. więcej. Wzrost zainteresowania spotkaniami on-line Ben Macklin tłumaczy w bardzo prosty sposób. – Internet to medium jednoczące ludzi.