Dziennik Życie nie pojawi się w piątek w kioskach w całym kraju. Zdesperowani brakiem wypłat dziennikarze nie przystąpili w czwartek do pracy. Wygląda na to, że stało się tak jak przewidywali dziennikarze: to oni de facto uśmiercili pismo, choć to wydawca od dłuższego już czasu był niewypłacalny.
Dziennikarze Życia wielokrotnie alarmowali, że nie są w stanie dłużej pracować za przysłowiowe „dziękuję”. Domagali się wypłat zaległych pensji. Wydawca pisma, Dom Wydawniczy Wolne Słowo (własność 4Media), od dokładnie roku bezradnie rozkładał ręce. Dziennikarze nie tracąc nadziei przygotowywali kolejne wydania dziennika. Kolejni szefowie pisma dwoili się i troili by zmotywować dziennikarzy do pracy.
Pod koniec listopada pracownicy redakcji pokazali wydawcy pierwszą zółtą kartkę. Zagrozili, że doprowadzą do opóźnienia wydania Życia. Zaszczuci przez właściciela pisma odstąpili od tego zamiaru. Wydawca zagroził im, że jeśli dziennik nie ukaże się w kioskach, mogą w ogóle nie odzyskać swoich pieniędzy. Tym razem jednak miarka się przebrała. Zdesperowani dziennikarze sięgnęli po drugi żółty kartonik.
Czarę goryczy przepełnił fakt, że w czwartek przestały działać wszystkie redakcyjne telefony. Jak podejrzewają pracownicy redakcji, operator odłączył je za długi. Dziennikarzom odcięto również dostęp do serwisu informacyjnego agencji Bloomberg. Oficjalny powód strajku, który doprowadził do nie przygotowania piątkowej gazety to „brak podstawowych instrumentów pracy”. Kilku z kilkunastu dziennikarzy, którzy byli w czwartek w redakcji Życia złożyło wymówienia z pracy. Wśród nich jest m.in. szef działu krajowego Piotr Śmiłowicz.
Sytuacja w Życiu jest tragiczna. Nie dość, że brakuje pieniędzy, to jeszcze panuje bezkrólewie. W środę z funkcji redaktora naczelnego zrezygnował w trybie pilnym Dariusz Materek. Swoją decyzję motywował przyczynami osobistymi ale nie zaprzeczył, że wpływ na nią miała też kondycja gazety i postawa wydawcy. Dziennikarze szacują, że długi 4Media z tytułu zaległych pensji sięgają ok. 700 tys. zł.
Od miesięcy w sądzie leży wniosek o upadłość należącego do 4Media Domu Wydawniczego Wolne Słowo. Złożyli go sami dziennikarze Życia. Do prokuratury skierowane zostały natomiast doniesienia o przestępstwie w związku z trwałym i uporczywym niewywiązywaniem się przez spółkę z zobowiązań płacowych.
Prezesem DWWS Artur Luterek zapowiedział, że ostateczne decyzje dotyczące przyszłości Życia zapadną w piątek.