Janusz Sulisz: Czy nie jest żal odchodzić z rozgłośni, którą współtworzyło się od samego początku, od podstaw?
Piotr Metz: Jest mi bardzo żal, dlatego, że spędziłem – zostawiłem najlepsze lata zawodowe i prywatne życia w tej stacji. Rzeczywiście byłem tam od samego początku i mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, iż ją współtworzyłem. Wygląda to trochę tak, jakbym się rozstał z dzieckiem, które już dorosło. Odejście ze stacji to moja decyzja, już się z tym pogodziłem, że jestem po drugiej stronie, ale pewnie zawsze będę patrzył na RMF w trochę inny sposób.
Jakie są powody Twojego odejścia z RMF-u?
Mówiąc najogólniej, miałem trochę inną wizję, jak to radio powinno zachowywać się programowo i muzycznie od naszego szefostwa. Ponieważ w moich poglądach jestem bardzo zdecydowany i stanowczy, w pewnym momencie doszło do sytuacji, kiedy to musiałem, albo przeforsować swoje poglądy, albo odejść. Nie udało mi się przekonać szefostwa do mojej wizji – odszedłem.
Nie odchodzisz sam? W RMF FM szykują się dosyć poważne przetasowania?
Bezpośrednio po moim odejściu zostało zwolnionych wiele osób, ale miało to związek z likwidacją rozszczepień lokalnych. Samo zamknięcie oddziałów lokalnych pociągnęło za sobą przystosowanie stacji do nowych warunków, co spowodowało całkowite przekształcenie naszych struktur, działania i promocji – właściwie wszystkiego. Myślę, że w tej chwili jest pewien zakręt, z uwagi na problemy na rynku reklamowym i medialnym. Na pewno jest to okres w którym będzie się dużo działo i wiele zmieniało, ale bardzo trudno jest to przewidzieć.
Co sądzisz o dalszym rozwoju RMF-u po Twoim odejściu?
Ja nie chciałbym demonizować mojego odejścia, i nie sądzę, iż to cokolwiek zmienia. Jeśli przychodzi epoka radia bardziej skomputeryzowanego, bardziej towarzyszącego, bardziej nastawionego nie na indywidualne walory prowadzących, nie na kreatywność, nie na osobowości, ale na precyzję, to RMF ma duże szanse rozwoju na tym rynku. Jeżeli okaże się, że jednak jest na rynku miejsce na stację, która się od innych wyróżnia, a nie upodabnia, to myślę, że będzie musiała znaleźć dla siebie nowe miejsce.
Czy nie uważasz, iż po Twoim odejściu, zakończyła się pewna epoka w historii tej rozgłośni radiowej?
Oczywiście, bardzo ciężko mówić o sobie, ponieważ ja miałem bardzo duży wpływ na muzyczne brzmienie stacji, np. kształt playlisty, powerplaya i tysiąc różnych rzeczy, które pierwszy wprowadził RMF. Ale spotkałem się z opinią, iż zakończyła się pewna epoka, nie tylko stacji radiowej, ale w ogóle rozwoju radia komercyjnego w Polsce. Być może tak jest. Ale czy epoka, która się zakończyła była lepsza od nadchodzącej? Myślę, że nie, ale na pewno będzie inna. Nawet mogę powiedzieć w ten sposób: jeśli radio skręca w stronę o której mówiłem, gdzie na kreatywność jest mniej miejsca, to ja bym czuł, że się trochę tam marnuję. Według mnie kreatywność jest dziś najistotniejszą cechą.
Jakie są twoje dalsze plany? Telewizja, czy może nadal radio? Kraków, czy Warszawa?
Nie wiadomo, czy telewizja, czy radio. Ale wiadomo, że nie Kraków, ale Warszawa. Tyle mogę powiedzieć. Propozycji jest co najmniej kilka. Myślę, że do sierpnia nie będę wiedział gdzie pracuję, bo do końca tego miesiąca mam urlop.
Będziesz w Trójce?
To jest jedna z opcji, ale nie jest to opcja jedyna. A pojawiające się w Internecie dokładne daty, kiedy zostanę dyrektorem programowym w Trójce są nieprawdziwe. Nie są oparte na faktach.
Może myślisz o pracy za granicą?
Nie, moje plany są związane zdecydowanie z Polską.
Jak się zapatrujesz na konflikt RMF FM z KRRiT, dotyczący lokalnych rozszczepień?
Jestem oczywiście po stronie „swojej” stacji. Myślę, że rozwiązanie tego problemu w sposób następujący: „Żeby się nie rzucali, najlepiej nikomu nie dać”, jest klasycznym chowaniem głowy w piasek i przede wszystkim zatrzymaniem rozwoju radiofonii. Rozwój naszych stacji lokalnych przynosił więcej dobrego niż złego. Jestem o tym święcie przekonany. Teraz musieliśmy zrobić krok w tył. To jest trochę nie tak. Pozwolono nam zrobić krok w przód, tylko po to żeby nas wrócić do punktu wyjścia. Ktoś, kto kiedyś zgadzał się na ten rozwój, na te inwestycje, musiał mieć tego świadomość i uważam, że jest to wyjątkowo nie fair.
Czy wspólna inwestycja RMF-u i COMARCH-u w Interię ma szansę na sukces?
Trudno mi jest się wypowiadać na ten temat. Po pierwsze nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, po drugie zawsze uważałem, że RMF jest stać na to, żeby robić pewne rzeczy na własną rękę a niekoniecznie we współpracy z kimś – po to, by mieć nad tym większą kontrolę. Uważam, że znak firmowy i logo RMF-u jest bardzo mocne i należy je sprzedawać i wykorzystywać do bólu. Mam cień wątpliwości co do tej spółki, ale niestety tak się stało. Ale tak jak już mówiłem, nie jestem specjalistą w tej dziedzinie i oglądam to bardziej z zewnątrz.
Dlatego będzie RMF-Interia?
Myślę, że tak. To jest krok właśnie w tą stronę. Mówiąc prawdę, silniejszą medialnie stroną tego przedsięwzięcia jest RMF. Nie wchodząc w to, czy ta inwestycja była dla nas finansowo opłacalna czy nie, zawsze uważałem, że RMF powinien robić pewne przedsięwzięcia sam, a nie podpierać się kimś, kto ma dużo mniejszą siłę przebicia. Ale jest to tylko moje prywatne zdanie, a jak wcześniej powiedziałem – nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.
Jaka jest Twoim zdaniem różnica pomiędzy polską radiofonią a stacjami zagranicznymi?
Według mnie różnica jest znaczna, bo gdy prowadzący audycję zadzwoni w Anglii, czy Francji do domu i zapyta słuchacza, czy zna Phila Collinsa, to ten wie kto to jest, a w Polsce różnie mogłoby to wypaść. U nas nie ma takiego obycia i kultury, na którą tamte społeczeństwa pracowały pokoleniami. Mają to we krwi – w Polsce jest inaczej. Sprzętowo polskie stacje radiowe nie odbiegają od najlepszych standardów i mogą wybierać w sprzęcie najnowszej generacji.
Rozmawiał: Janusz Sulisz