Nie cichną komentarze dotyczące projektu ustawy antyterrorystycznej. Tym razem kontrowersje budzą zapisy dotyczące blokowania treści zamieszczanych na stronach internetowych.
Z projektem ustawy antyterrorystycznej zapoznaliśmy się w zeszłym tygodniu – za sprawą wycieku. Wstępną wersję regulacji opublikowała Fundacja Panopticon. Nieco później projekt został zamieszczony na oficjalnych rządowych stronach. Od samego początku budził on liczne kontrowersje, podnosiły się głosy, że jest to prolegomena do wielkiej inwigilacji obywateli. Opinie takie wybrzmiewają coraz powszechniej – tym razem za sprawą artykuł 32c zawartego w dokumencie. Istnieje zagrożenie, że daje on znaczne możliwości kontrolowania i cenzurowania treści zawartych na stronach internetowych.
Niespodzianka!
Jest to tym bardziej zaskakujące, że – chociażby wedle słów ministra Kamińskiego – w ustawie nie miały się pojawiać regulacje odnoszące się do obszaru sieci. Jest jednak inaczej. Artykuł 32c bezpośrednio dotyka sfery internetu. Budzi też kontrowersje i niepokój. W jego świetle szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego za pisemną zgodą Prokuratora Generalnego ma prawo „zarządzić zablokowanie albo zażądać od administratora systemu teleinformatycznego zablokowania dostępności określonych danych informatycznych”.
By tego dokonać, Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego musi zwrócić się do sądu o wydanie postanowienia w sprawie blokowania strony. Jednakże, jeśli 5 dni sąd nie wyrazi zgody, ABW powinno zdjąć blokadę. Ta ostatnia może być założona na 30 dni. Z drugiej strony – zgoda sądu pozwala przedłużać blokowanie o następne 3 miesiące.
Dlaczego?
Jak twierdzą twórcy projektu ustawy: „projektowane rozwiązanie ma szczególne znaczenie w kontekście przeciwdziałania działalności organizacji terrorystycznych, które wykorzystują internet do promowania swojej ideologii, zamieszczania instruktażu w zakresie sposobów przeprowadzania zamachów terrorystycznych oraz komunikowania się ze swoimi zwolennikami”.
Cały problem polega na tym, że nadawanie ABW takich uprawnień jest kłopotliwe i ryzykowne. Budzi sprzeciw. Oto – powodem blokowania stron jest „zapobieganie i wykrywanie przestępstw o charakterze terrorystycznym… Jednakże, w ustawie nie zostało w żaden sposób dookreślone, co jest takim przestępstwem, co pozwala je w ten sposób zaklasyfikować. Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że decyzje dotyczące takich ingerencji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego będą każdorazowo wydawane arbitralnie. Tym samym pojawia się niebezpieczeństwo wprowadzania rzeczywistej cenzury treści zamieszczanych na stronach internetowych.
Czy obawy okażą się słuszne? Czas pokaże.