– Niewątpliwie nastąpiło poszerzenie grupy odbiorców internetowych. Szybko rośnie liczba tych, którzy chcą się podłączyć do internetu i mają taką możliwość techniczną. Według najnowszych danych przekroczyła w naszym kraju 8 mln osób. Mam pewne wątpliwości co do tego, czy badania uwzglęniają osoby, które zaglądają do internetu w celach poznawczych i zawodowych, czy też robią to w celach wyłącznie rozrywkowych. Na świecie za internautę uważa się kogoś, kto wykorzystuje internet na co dzień, a internauta w Polsce to ktoś, kto korzysta z internetu raz w tygodniu.
Niewątpliwie mamy bardzo zauważalny rozwój reklamy internetowej. I jest to rozwój skokowy w porównaniu z sytuacją ze stycznia 2005 roku. W tej chwili nie ma portalu, strony internetowej bez treści reklamowych. Reklama zrobiła się tak wszechobecna, że w niektórych portalach przeważa nad treściami merytorycznymi.
– Sytuacja jest rzeczywiście nieco odmienna. Po pierwsze dlatego, że tam reklama internetowa stała się nużąca. Po drugie dlatego, że są coraz silniejsze instrumenty internetowe blokujące część reklamy. W Polsce one nie są jeszcze tak upowszechnione. Zarówno z punktu widzenia odbiorcy, który ewidentnie nie chce reklamy, jak i z punktu widzenia nadawcy, który ma bardzo małe szanse, żeby się przebić w natłoku treści reklamowych, internet okazuje się nie być już tak dobrym nośnikiem reklamowym zwłaszcza tej najprostszej, najbardziej prymitywnej reklamy, która dominuje w polskich działaniach.
– Polskiej reklamie, i to nie tylko internetowej, brakuje poczucia humoru. Na tym tle jeszcze bardziej dostrzegalne są zbyt proste rozwiązania. Ale odbiorcę denerwuje jeszcze coś innego.
Jest to próba maskowania i ustawiania reklamy w ten sposób, aby się jej nie dało ominąć. W wielu reklamach pole do zamknięcia pop-upów (reklamy prezentowane w nowym oknie – red.) jest ukrywane, pojawia się z opóźnieniem. Równie drażniąca jest inna forma reklamy inwazyjnej – toplayery (graficzna reklama w formie animacji z możliwością zawarcia efektów dźwiękowych, wyświetlana nad treścią strony w dowolnym jej miejscu – red.). Wygląda na to, że nadawca zdaje sobie sprawę z tego, że jego reklama nie jest dobrze przyjmowana, a mimo wszystko agresywnie stara się tę reklamę wcisnąć. Wydaje mi się, że to powoduje najbardziej negatywne skutki.