Karolina Siudyła: PR jest moją pasją, moim życiem (wywiad)

Od czego zaczęła się Pani przygoda z PR?

Rozpoczęła się już na pierwszym roku studiów, kiedy to zostałam pracownikiem biura prasowego działającego przy biurze poselskim Aleksandry Jakubowskiej. Wówczas co rano przygotowywałam tzw. „prasówki”, uważając to zajęcie za najnudniejsze w świecie. Dziś na tę kwestię patrzę zupełnie inaczej i nie wyobrażam sobie poranka bez przeglądu prasy, czy serwisów internetowych.

Co skłoniło Panią do założenia własnej firmy?

Wiem, że powinnam tu powiedzieć coś bardzo górnolotnego, ale rzeczywistość jest, jaka jest. W 2003 roku z dnia na dzień straciłam pracę i jedyną możliwością przetrwania było założenie działalności gospodarczej, dzięki której mogłam świadczyć usługi PR dla firmy mojego znajomego. Na szczęście udało mi się rozwinąć biznes stosunkowo szybko. Dziś jesteśmy spółką akcyjną notowaną na NewConnect zatrudniającą ponad 20. specjalistów. Droga długa i kręta, ale dająca niesamowitą satysfakcję.

Jak wspomina Pani początki budowania magnifiCo?

Był to czas bezsenności i życia z podwyższonym do granic poziomem adrenaliny. Każdy kolejny projekt był dla mnie, a później dla tworzącego się zespołu, jak szczyt górski do zdobycia. Nie mieliśmy biura, pracowaliśmy z domów, kawiarenek, uczelnianych czytelni komunikując się na bieżąco na pomocą Skype’a. Kamila Liszczyna, Adam Hołubek, Michał Kreczmański, Marta Barlak – to tak naprawdę współtwórcy magnifiCo. Dziś są najlepszymi specjalistami rozsianymi gdzieś w branży. Jestem im wdzięczna za ten zapał i wspominam te czasy z łezką w oku.

Co by Pani poradziła młodym ludziom, którzy chcą rozpocząć własną działalność?

Można powiedzieć, że jestem już doświadczona jeśli chodzi o prowadzenie biznesu. Zarządzam spółką akcyjną i nabrałam do tego wszystkiego większej pokory. Często muszę odstawiać na bok emocje i włączać w sobie finansowy pragmatyzm, co dla mnie, jako osoby niezwykle emocjonalnej jest trudne. Co poradziłabym młodym ludziom z perspektywy tego czasu? Przede wszystkim, by się nie bali, bo strach potrafi zabić największy nawet entuzjazm i wiarę w siebie. By stawiali sobie cele realne do osiągnięcia, ale dopuszczali do głosu również marzenia. Pamiętać powinni o planie, czy też strategii rozwoju swojego biznesu, bo ona wyznacza ramy i pozwala na weryfikację przyjętych założeń. Powinni być czujni i obserwować rynki, na których działają, tak w Polsce, jak i poza jej granicami. I co najważniejsze, by pamiętali, że w dzisiejszych czasach liczy się najwyższa jakość. Ktoś, kto daje z siebie wszystko i czerpie z tego satysfakcję jest skazany na sukces, albo co najmniej na uznanie.

We wrześniu 2010 r. magnifiCo zadebiutowało na rynku New Connect. Co zdecydowało o wprowadzeniu spółki na giełdę?

W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, w którym kierunku się rozwijać, co zmienić. Przeanalizowaliśmy sytuację i zrozumieliśmy, że jako SA dołączymy do grona beneficjentów uczestników alternatywnego rynku, dzięki któremu pozyskamy kapitał, staniemy się spółką bardziej wiarygodną biznesowo i będziemy mogli realizować swoje plany rozwojowe znacznie dynamiczniej, niż miało to miejsce dotychczas.

Jakie są Pani zawodowe plany na najbliższą przyszłość?

MagnifiCo prężnie się rozwija i tę tendencję chcę utrzymywać jak najdłużej. W związku z pozyskaniem kilku nowych kontraktów uruchomiliśmy proces rekrutacyjny i mamy zamiar poszerzyć zespół o nowych specjalistów. Nie wykluczamy też połączenia z innym podmiotem obecnym na rynku, ale jest jeszcze za wcześnie, by ogłaszać cokolwiek światu. PR jest moją pasją, moim życiem, ale postanowiłam, że prywatnie zrobię coś dobrego dla innego człowieka. Wraz z Anną Pszczołą założyłyśmy Fundację Cud In Vitro, którą „po godzinach” chcemy rozwijać. Ale to już historia na inną rozmowę.

Rozmawiała Joanna Korszla