Obserwatorzy coraz bardziej obawiają się, iż widzów i gości odbierze Wenecji nowa impreza filmowa w Rzymie.
Chociaż festiwale nie pokrywają się idealnie datami, to jednak organizatorzy weneckiego festiwalu obawiają się nowego i rosnącego niemal z dnia na dzień w potęgę konkurenta, który nie szczędzi pieniędzy na promocję.
– To naturalna kolej rzeczy. Te imprezy muszą ze sobą konkurować, chociażby ze względu na to, że odbywają się w tak krótkim odstępie czasu – stwierdził w rozmowie z agencją Reuters włoski krytyk Tulio Kezich. – Rzym ma jak największe prawo do tego, aby organizować swój własny festiwal, ale dlaczego nie robi tego na przykład w marcu, a nie zaraz po tym, jak kończy się Wenecja? – pyta.
Głównym inicjatorem rzymskiej imprezy filmowej jest burmistrz włoskiej stolicy – Walter Vettroni, wielki miłośnik kina. Swoje przedsięwzięcie opisuje słowami „zupełnie innego stworzenia”. Podkreśla, że przegląd będzie bardziej otwarty niż festiwal w Wenecji, a o wartościach artystycznych i rozrywkowych prezentowanych filmów będą decydowali sami widzowie a nie jury. Przegląd jest ponadto finansowany w większości z prywatnych funduszy.
– Jeżeli dowiem się, że Rzym otrzymał jakiekolwiek pieniądze z kiesy państwowej, sięgnę po broń – nie przebierając w słowach mówi z kolei zaniepokojony konkurencją burmistrz Wenecji, Massimo Cacciari.
63. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji rozpocznie się 30 sierpnia, a zakończy 9 września. Otworzy go najnowsze dzieło Briana De Palmy – „The Black Dahlia”. W programie znalazły się także nowe filmy Darrena Aronofsky’ego („The Fountain”), Alfonso Cuarona („Ludzkie dzieci”) i Paula Verhoevena („The Black Book”).
Impreza w Rzymie potrwa w dniach 13-21 października. Program zostanie dopiero ogłoszony. Wiadomo już jednak, iż przegląd podjął ścisłą współpracę z organizatorami Festiwalu Filmowego Tribeca w Nowym Jorku.