Przewaga Google
Wyświetlanie produktów bezpośrednio obok wyników wyszukiwania skraca drogę, którą klient musi przejść od wklepania frazy do finalizacji wyboru interesującego produktu. Oczywiście nie chodzi jedynie o dwa kliknięcia – część odbiorców atakowanych frontalnie z pewnością zdecyduje się na wybór produktu wyświetlanego właściwie już po otwarciu przeglądarki. Porównywarki cen, które czerpią ok. 80-90% swojego ruchu z wyszukiwarki nadal będą widoczne w wynikach, jednak muszą liczyć się ze zmniejszeniem liczby odwiedzających. W ślad za klientami pójdą także reklamodawcy, którzy będą chcieli poeksperymentować z nową formą promocji. Oczywiście Google nie zrobi nic za darmo – część wyświetlanych okienek będzie miało formę zwykłej reklamy, kłócąc się z ideą działania solidnej porównywarki cen.
Porównywarka musi być przede wszystkim skuteczna
Skuteczna porównywarka cen powinna w możliwie najbardziej niezależny sposób pokazywać produkty nie tylko najtańsze, ale i dobre jakościowo, bazując na systemie zaawansowanej filtracji wyników. W tym aspekcie tradycyjne porównywarki cen, póki co, są bezkonkurencyjne. System Google Zakupy, funkcjonujący w Polsce, nie umożliwia nałożenia filtrów na cenę, ocenę konsumencką czy chociażby zgrubne określenie parametrów. Z punktu widzenia klienta, poszukującego konkretnego towaru o określonych parametrach, rozwiązanie proponowane przez wyszukiwarkę staje się wobec powyższego jedynie kolejnym dodatkiem reklamowym. Dużo poważniejszym zagrożeniem dla porównywarek jest dodanie modułu Zakupy jako osobnej, kolejnej już zakładki. Funkcjonalność tę można obejrzeć i przetestować na amerykańskiej stronie Google. Warto podkreślić, że na rynku porównywarek cen, choć jest ciasno, nadal wiele się dzieje. Powstają nowe inicjatywy, takie jak Najtaniej.co, gdzie coraz częściej porównuje się nie tylko towary, ale i usługi, na przykład ubezpieczenia czy oferty telefonii komórkowych.
Czy sprzedawcy zrezygnują z ogłaszania się w porównywarkach?
Wydaje się, że wybór pomiędzy Google Zakupy a porównywarkami nie będzie kwestią wyboru albo – albo. Najwięksi sprzedawcy dołożą po prostu Google do swoich wydatków reklamowych, przerzucając płatność na odbiorcę końcowego. Jeżeli dojdzie do wyboru określonego kanału promocji, to z pewnością w pierwszej kolejności decydować będzie wysokość sprzedaży wynikająca ze skuteczności reklamy.
Google wykosił konkurencję. Niektórzy na znak protestu nie używają i zachęcają do korzystania z innych przeglądarek. Trudno, przyzwyczaiłam się go googla i nic na to nie poradzę.
Korzystam z powrównywarek i szkoda żeby zniknęły, tak jest oczywiście ście o wiele szybciej, momoże mi google wyszuka, sprawdzam jeszcze w znanych mi miejscach których googl już nie pokazuje.
Uważam, że to strachy na lachy. Przykład. Mieszkam w małej miejscowości i kiedy powstawał pierwszy market prywatni sklepikarze protestowali z obawy, że zbankrutują. Obecnie są cztery hipermarkety i jakoś nikt nie zamknął mniejszych sklepików. Na rynku jest dość miejsca dl wszystkich.
Google jeszcze nie ruszył pełną parą, ale jeśli to zrobi może rzeczywiście zakończyć żywot kilku porównywarek. Choć myślę, że nie wszystkich.