Piotrze, skąd pomysł, aby założyć agencję o tak wąskiej specjalizacji jak animacja?
W tej branży istnieją różne modele funkcjonowania agencji, ale w pewnym momencie zauważyłem, że niewiele dużych, sieciowych agencji na stałe zatrudnia animatorów. Jednocześnie wiele z nich zaczęło stawiać na rozwój swoich komórek digitalowych, a digital zawsze w takiej czy innej formie, będzie potrzebował formatów bardziej angażujących, interaktywnych, grywalnych, czyli po prostu ruchomych i to jest nisza dla nas – animatorów.
Czy to znaczy, że formaty animowane mają przewagę nad statycznymi?
To zależy od pomysłu i od tego, jak dana forma wpisuje się w komunikację marki, ale jeśli mówimy o formatach czysto displayowych – bannerach, top-layerach, a nawet o elementach ruchomych na samych stronach – to tak, animacja nadal ma przewagę nad statykiem i klika się lepiej. Ale formaty displayowe to nie wszystko. Nawet nudna prezentacja z infografiką, jeśli elementy się poruszają – ma większy współczynnik zapamiętywalności.
Czy banner naprawdę może opowiedzieć historię?
Haha, tak, ale dość krótką. Większość uważa, że banner ma przede wszystkim spełnić funkcję informacyjną – duży napis, jakaś cena i button – „zobacz więcej”. Ale jesteśmy na etapie, gdy większość odbiorców „choruje” na tak zwaną „banner blindness”, czyli, że jeśli nie chcą zobaczyć, to reklamy po prostu nie widzą. Dlatego właśnie formy reklamowe muszą stawiać na interakcję, na rozrywkę w miniskali, na dialog lub zaskoczenie. A to już jest kreatywny storytelling.
A jak radzicie sobie z ograniczeniami wagowymi? 40 kb potrafi zabić każdą fabułę…
To jest zawsze największe wyzwanie. Generalnie najpierw projektujemy wszystko „na wyrost”, sprawdzamy, ile waży i zaczynamy obcinanie. Czasem odchudzamy jakiś element grafiki, czasem cały mechanizm animacji trzeba wymyślić na nowo. To jak pakowanie walizki na wakacje… Zaczyna się od całej szafy ubrań i drobiazgów, ale zawsze jakoś w końcu udaje się zmieścić w 20 kg. A jeśli nie, to trzeba dopłacić i kupić format rich- mediowy.
A z jakich narzędzi korzystacie w pracy? Nadal Flash czy już raczej HTML5? Jakie są między nimi różnice?
Flash jest niezmiennie głównym narzędziem tworzenia reklamy w Internecie. HTML5 rośnie w siłę, ale w polskim Internecie wciąż są duże ograniczenia wagowe i formaty w
tym programie wymagają znacznie większych nakładów mediowych. Flash zawsze dawał nam wielkie możliwości tworzenia reklam nietypowych. Często dobrze
zanimowany detal był lepiej zapamiętywalny niż cała kampania. Rozbudowane możliwości animacji postaci, obróbka packshotów czy tekstów zawsze będą przewagą Flasha. Biorąc pod uwagę statystyki i aktualne zapotrzebowanie na reklamy Flash ma się dobrze i będzie tak dalej, nie sądzę, aby Adobe wypuściło z rąk tak dobry program do animacji.
Na czym polega Wasz kreatywny wkład w pomysły, które powstają w innych agencjach?
To zależy. Przede wszystkim służymy doświadczeniem i nierzadko opiniujemy, w jaką stronę warto iść. Poza tym jesteśmy też grafikami i ilustratorami, a więc często to my tworzymy KV z dostarczonych nam elementów lub sami je projektujemy według briefu. Jeśli nie dostajemy dokładnego storyboardu, to uczestniczymy w tworzeniu scenariusza danej animacji. Tworzymy też pomysły zupełnie od początku, współpracując bezpośrednio z Klientami.
W jakich jeszcze momentach, poza współtworzeniem kampanii reklamowych w Internecie, przydaje się wasza umiejętność „ożywiania pomysłów”?
Nasza oferta jest bardzo szeroka – od animacji pojedynczych elementów na strony, aż po viralowe filmy animowane i zaawansowane infografiki. Bardzo często jesteśmy też proszeni o opracowanie tzw. brand hero, czyli animowanej, ilustracyjnej postaci, która staje się metaforą benefitów marki i towarzyszy jej komunikacji zawsze, jak ludzik Miechellina czy Serce i Rozum. Wtedy możemy się wykazać także jako ilustratorzy. A ostatnio, zwłaszcza przed dużymi festiwalami, pomagamy agencjom w tworzeniu case’ów, w których zazwyczaj jest bardzo dużo animowanych elementów.
A jakie są Twoje przewidywania na temat przyszłości animacji reklamowej w Internecie?
Jak na razie nie narzekamy. Od kiedy studio powstało w 2007 jest ciągle lepiej, rozrastamy się i zapotrzebowanie na naszą pracę jest większe. Wydaje mi się, że ta tendencja się utrzyma, że jednak formaty ruchome nadal będą ściągać więcej uwagi odbiorcy, tylko będą musiały być sprytniejsze. Będą też musiały zawierać nowe, zaskakujące rozwiązania, aby wciągnąć użytkownika w świat marki. Osobiście uważam, że digital odejdzie od agresywnego brandingu i wejdzie mocno w świat emocji, wykorzystując wiedzę o użytkowniku i o tym, co robi w sieci. A wtedy nawet bannery będą mogły być szyte na miarę odbiorcy i zawierać treści skierowane do niego indywidualnie w różnych miejscach sieci. A to by oznaczało tyle pracy dla animatora, ile poszczególnych odbiorców… Czyli o przyszłość raczej się nie boimy i trzaskamy dalej.
MF
