Nie będąc nijak zaangażowanymi medialnie przyglądamy się (zwykle od strony technicznej) w redakcji 4 takim programom:
– polskiemu Big Brother w TVN i Canal+ Żółtym,
– Dwóm Światom na Info i Komedii według pomysłu Polsatu,
– Loft Story we Francji,
– Big Brother w niemieckim RTL.
Każdy z nich jest inny, inaczej reżyserowany, zorganizowany, ale każdy jest oglądany przez wiernych widzów ze sporym zaangażowaniem uczuciowym. Nazwijmy to krótko – wielkie podglądanie, żeby nie powiedzieć podglądactwo! Zwykli ludzie nagle stają się gwiazdami, a nadawcy zarabiają na reklamach, SMS-ach, Internecie i gadżetach – czysty biznes.
Rozumiejąc tych wszystkich, którzy namiętnie oglądają takie programy, nie mamy nawet zamiaru krytykować czy wyśmiewać się z nich czy też z programu, czując niejako szacunek dla potęgi przyciąganej widowni, a jest ona nie mała w każdym z krajów, gdzie emitowano reality show. A są to liczby równe w prime time najbardziej dotąd oglądanym programom, a czasami i większe.
We Francji kodowany Loft Story w TPS z Hot Birda nazywany „fiction reelle” nadawany jest w M6 w najlepszym czasie oglądalności. Jednego z wieczorów zebrał maksimum 6,3 mln widzów i 28,5% oglądalności zaraz za TF1 z 9,8 mln i 38,8%. Średnio program ten ogląda około 4 mln widzów.
Dziwi nas za to, że część mediów czy przedstawicieli kultury próbuje mimo to oburzać się na emisję reality show. Krytyka ma zwykle podłoże etyczne lub ekonomiczne. Więcej jest krytyki etycznej skierowanej do organizatorów lub nadawców, a czasami psychologów czy kamerzystów. Tak zdarzyło się między innymi we Francji, gdzie przedstawiciele ministerstwa kultury jawnie krytykują Loft Story w TPS, jako program pozbawiony honoru i czci. Co więcej, być może już w 2002 roku prawo we Francji zostanie tak zmienione, że nadawcy zostaną pozbawieni możliwości emisji programów reality show. Czy w Polsce będzie tak samo?
W Polsce zdarzył się jeszcze bardziej niesamowity przypadek krytyki. Otóż w dziale Gospodarka-Media z 30 kwietnia w poważanej Gazecie Wyborczej należącej do Agory pojawił się na stronie 31 artykuł pt.”Protest abonentów Cyfry+ – Żółty Wielki Brat”. Artykuł wydrukowano po 180 e-mailach, jakie wpłynęły hurtem do redakcji „Gazety” z prośbą o interwencję. Miał to być pierwszy zorganizowany protest abonentów przeciwko programowi „Big Brother”, jaki jest nadawany w płatnej platformie Cyfra+ na Canal+ Żółtym.
Niestety Gazeta Wyborcza chyba dała się nabrać, albo zrobiła to całkiem świadomie tym bardziej, że kilka dni wcześniej Agora odsprzedała udziały, jakie miała w Canal+ Polska. Wydaje się to jednak dość podejrzane. Trudno teraz dociekać i nie nasza to sprawa.
Fakt ogromnej popularności Big Brothera na żywo na Canal+ Żółtym w Cyfrze+ jest całkowicie bezsporny. GW mogła łatwo sprawdzić wzrost sprzedaży terminali Cyfry+ od czasu wejścia BB do Żółtego, chociażby dzwoniąc do kilku najbliższych punktów sieci dystrybucji Canal+. Kto wie, czy Big Brother i umowa z TVN nie uratowały pakietu Cyfry+, bardzo zagrożonej piractwem i wyłudzeniami?!
Nie sprawdzono w GW żadnych badań oglądalności programu Big Brother, które co interesujące były zamieszczone w Gazecie Telewizyjnej tego samego dnia! Jak się ma 180 e-maili do prawie czterech setek tysięcy abonentów Cyfry+? Czy to aby nie śmieszne, że tak poważna gazeta interweniuje po e-mailach i to przeciwko swojemu nie tak dawnemu partnerowi!?
Nie ma jednak czasu zająć się sprawami piractwa, rozwoju telewizji cyfrowej w Polsce, czy chociażby naciśnięciem na polski rząd czy TVP SA, aby stworzyła tematyczny kanał dla poszukujących pracy bezrobotnych, którzy z nudów oglądają tegoż Big Brothera!
Nie mamy nawet zamiaru bronić Cyfry+.
Warto jedynie wytłumaczyć dlaczego Big Brother live wylądował akurat na Canal+ Żółtym, a nie na osobnym kanale. Otóż stało się tak wg informacji od przedstawicieli Cyfry+, tylko ze względów koncesyjnych. Przy szybkości działania KRRiT osobny kanał na który Cyfra+ musiałaby mieć koncesję satelitarną wystartowałby za pół roku albo wcale, bo KRRiT na pewno czepiałaby się Big Brothera.
Tak czy inaczej, protesty abonentów są podobno sterowane, o czym doskonale wie Cyfra+, która uznaje tego typu działania za mało poważne czy nieistotne, bo wyniki sprzedaży są zbyt jednoznaczne. Cyfra+ na pewno nie zmieni swego postępowania.
My zaś uważamy, że petycje i protesty, choć dopuszczalne, bo żyjemy w demokracji, są podejrzaną próbą ingerencji w wewnętrzne sprawy programowe niezależnej komercyjnej stacji telewizyjnej, jaką jest Canal+ Polska i platforma Cyfry+.