Formuła programu Tomasza Lisa wydaje się być nieco skomplikowana. Dziennikarz zaprasza do studia dwóch gości o skrajnie różnych poglądach politycznych. Pomijając fakt chaotycznie rozlokowanego studia, które nie grzeszy swoją wielkością wczorajszy program sprawiał wrażenie mało obiektywnego, ponieważ twórca sukcesu 'Faktów’ wyraźnie opowiadał się przeciwko Leszkowi Millerowi, będąc nieco bardziej powściągliwym wobec Zbigniewa Ziobro. Tomasz Lis podczas programu wypytywał także publiczność o zajmowane przez nią stanowiska. Na koniec mogliśmy obejrzeć wywiad z księdzem Henrykiem Jankowskim, w którym w opinii wielu komentatorów Lis zachował się wyjątkowo łagodnie wobec kontrowersyjnego proboszcza.
Najbardziej interesująca wydała się potyczka językowa, do której doszło pomiędzy byłym premierem i… byłym prowadzącym Faktów. Tomasz Lis zasugerował, że Leszek Miller wrócił już do formy. Miller nie był mu dłużny przypominając, że Lis również wrócił do programu telewizyjnego. Chwilami można było odczuć, że były lider SLD traktuje dziennikarza częściowo jako polityka niż osobę, która przeprowadza z nim wywiad. Miller zasugerował nawet udział Lisa w wyborach prezydenckich, na co ani on ani telewidzowie nie usłyszeli słów dementujących tą ewentualność. Również na czacie internetowym odpowiedź na podobne pytanie była nieklarowna.
Wiele kontrowersji może wzbudzać także Fakt, że Tomasz Lis wykorzystuje stację telewizyjną, w której odpowiada za zmiany programowe do promocji swojej książki – 'Co z tą Polską?’. Podejście Polsatu jest zupełnie odmienne, żeby nie powiedzieć obojętne do poczynań Lisa. Władze słonecznej telewizji już niejednokrotnie udowodniły, że są gotowe zapłacić wszelką cenę, aby zapewnić pole do manewrów byłemu dziennikarzowi Faktów. Niedawno z telewizji odszedł Piotr Fajks, który był związany z Polsatem niemal od początku jego działalności. Jakie będą kolejne koszty? Czy Polsat nie obawia się, że kiedyś przeliczy się nieustannie wierząc w Tomasza Lisa? Nie od dziś wiadomo, że stacja Solorza okazała się dla wielu poczekalnią na wejście do wielkiej polityki.
Sam Lis chciałby uniknąć porównań z Piotrem Najsztubem, który prowadzi nieco podobny program w konkurencyjnej TVN. Prasa okrzyknęła niedawno Najsztuba luzakiem a Lisa elegantem. W obu programach mamy do czynienia z podobnym charakterem rozmów, ale nieco więcej obiektywizmu można dostrzec u Najsztuba. Dziennikarz ten nie zważa na to, czy jego gościem jest Roman Giertych, czy też Robert Kwiatkowski. W każdym z programów stara się wyeksponować wszystkie negatywne cechy konkretnej osobowości. W całym programie można odnieść wrażenie, że Tomasz Lis do niedawna postrzegany jako ofiara decyzji TVN, powoli przystępuje do krwawego odwetu. Odczucia towarzyszące wielu widzom podczas oglądania programu 'Co z tą Polską?’ są bliskie pewnej tymczasowości. Przyglądając się rozmachowi z jakim powstał program można wątpić w dalszą rewolucję, tak hucznie zapowiadaną przez Polsat. Czy nowy program publicystyczny tej stacji to tylko przystanek w drodze do Pałacu Prezydenckiego?