Mówiąc krótko: przyjrzano się produktom, które na codzień znajdują się poza zasięgiem „radaru” rynku.
IDC opublikowało listę 9 technologii opracowanych w laboratoriach dużych firm i na uniwersytetach. Choć na ich masowe zastosowanie będziemy musieli jeszcze długo poczekać, kiedyś ich znaczenie może być ogromne.
Pierwsza technologia, z którą wiązane są duże nadzieje, to ratboty („szczuroboty”). Wykorzystuje się je do sprawdzenia możliwosci przesyłania informacji pomiędzy wyposażonymi w implanty żywymi organizmami i komputerem. Szczurobot to coś w rodzaju napakowanego elektroniką miniaturowego plecaka, który nakłada się szczurom, oraz sensorów wszczepionych w mózg zwierzęcia. Z komputera transmituje się polecenia do „plecaka”, skąd – za pośrednictwem sensorów – trafiają do mózgu szczura. Nadzieje na stosunkowo szybką popularyzację rokuje smart dust („zmyślny pyłek”). To przypominające zwykły kurz miniaturowe sensory, które w pierwszym stadium rozwoju mogą być używane do celów logistycznych i monitoringu przesyłek. W dziedzinie półprzewodników i wyświetlaczy przełom wywołają nanorurki.
Inne technologie takie jak nanomaszyny, komputery kwantowe, plastikowe tranzystory, sieci semantyczne oraz sieci grid będą musiały według IDC poczekać na masową dostępność i popularność znacznie dłużej. Podobnie jak publiczne komunikacyjne sieci bezprzewodowe „lily pads”, w któych rolę centralnego operatora – dostawcy usług – przejmują na siebie prywatni użytkownicy.
Nazwa „lily pads” odnosi się do lilii wodnych, stykających się brzegami i porastających całą powierzchnię stawu. Dzięki nim żaby – skacząc z jednej lilii na drugą – mogą przemieszczać się z jednego końca zbiornika na drugi, choć nie istnieje przecież jeden pomost łączący bezpośrednio dwa końce stawu. Gdyby lilie zastąpić domowymi przekaźnikami sygnału, a żaby pakietami danych, okaże się, że można utworzyć ogromne sieci komunikacyjne. Stacja bazowa pojedynczego użytkownika komunikuje się ze stacjami umieszczonymi u sąsiadów. Ich sprzęt wymienia dane z kolejnymi osobami i tak dalej – w ten sposób zasięg darmowych sieci w gęsto zaludnionym terenie – szczególnie w miastach – jest potencjalnie nieograniczony.
Takie sieci byłyby bardzo wydajne, bowiem dostępne dziś rozwiązania Wi-Fi są znacznie szybsze od usług oferowanych przez dużych operatorów. Jednak to właśnie opór dużych firm telekomunikacyjnych a nie trudności techniczne sprawią, że lilie wodne jeszcze długo nie będą się przeciętnym ludziom kojarzyć z komunikacją.