Budzisz zainteresowanie mediów. Czy to Cię męczy?
Wydaje mi się, że te czasy mam za sobą, to znaczy kiedyś mi się coś takiego zdarzało – paparazzi wyskakujący zza rogu ulicy albo śledzący mnie po nocy. Zdarzali mi się różni fikcyjni mężowie, mężczyźni i dzieci. Myślę, że mam to jednak za sobą. Może też mam już za sobą czas wielu imprez, spotykania coraz to nowych ludzi. Teraz żyję trochę spokojniej i mam stały krąg przyjaciół, z którymi się widuję. Wydaje mi się, że to się uspokoiło i że nie mam z tym w tej chwili specjalnego problemu. Też jakoś nad tym panuję.
Serial „Teraz albo nigdy!” z pewnością wywołał falę plotek w różnych gazetach…
Nigdy w życiu nie wpisuję sobie w googlach „Agata Buzek” i nie patrzę, co tam o mnie piszą. Odcinam się od tego, myślę, że Internet jest takim miejscem, gdzie ludzie mogą pisać cokolwiek. Choć owszem, czasami trudno jest tak całkiem się od tego odciąć i mieć do tego całkowity dystans, bo jednak piszą o mnie, czy o moich znajomych, czasami jakieś okropne rzeczy, zupełnie bez sensu.
Czy myślisz, że procesy sądowe mają sens? Czy jak się zignoruje, to plotkarze zapomną? Jesteś za opcją: walczyć, czy jednak ignorować?
Do pewnego momentu ignorować. O ile jest się naprawdę w stanie to zrobić, w sobie, w głowie. Nie myśleć o tym i, przede wszystkim, nie dać się tym zatruć. Ale, przychodzi taki moment, kiedy trzeba zareagować. Jeśli dla mnie taki by przyszedł, na pewno bym coś zrobiła. Są tematy, których nie wolno ruszyć, o których nie wolno pisać, rzeczy, których nie wolno prasie zrobić. Gdyby mi ktoś coś takiego zrobił, też poszłabym do sądu. Jeżeli więc ktoś uważa, że pewne granice zostały przekroczone, to powinien iść do sądu i, moim zdaniem, to jedyna metoda, która nauczy też polskie sądownictwo, że to są sprawy ważne i że pewnych spraw z życia człowieka nie można poruszać publicznie, wyśmiewać i że jeżeli to zrobi, to trzeba dużo za to zapłacić.
Dalszy ciąg wywiadu oraz galeria zdjęć Agaty Buzek dostępne są w serwisie www.5pytan.pl.