Jacka Popiołka. Zarzuca mu m.in. złą politykę personalną. Zdaniem Popiołka, polityk nie powienien mieszać się w sprawy telewizji pyblicznej.
Jak Tyszkiewicz tłumaczył na czwartkowej konferencji prasowej w Białymstoku, ma to związek z zaostrzającym się konfliktem wewnątrz TVP w Białymstoku, który – jego zdaniem – może przełożyć się na
pracę i wizerunek białostockiego ośrodka Telewizji Polskiej.
pracę i wizerunek białostockiego ośrodka Telewizji Polskiej.
Według Tyszkiewicza, restrukturyzacja w TVP w Białymstoku jest wykorzystywana do „ograniczenia pracy dziennikarzy”. „Wyczerpała się zdolność kierownictwa ośrodka do wypełniania swojej roli” uważa Tyszkiewicz. Jego zdaniem, TVP jak najszybciej powinna rozpisać konkurs na nowego dyrektora.
Tyszkiewicz zarzuca dyrektorowi TVP w Białymstoku Jackowi Popiołkowi „fatalną politykę personalną podyktowaną dyspozycyjnością polityczną i pozbawioną podstaw merytorycznych, nieustanne konfliktowanie atmosfery wewnątrz ośrodka, utrzymywanie na kierowniczych stanowiskach osób nie posiadających kwalifikacji moralnych do pracy w mediach publicznych”. „To wszystko wskazuje,
że sytuacja dojrzała do podjęcia pilnych decyzji pod osobistym nadzorem pana prezesa” – napisał do Jana Dworaka Tyszkiewicz.
że sytuacja dojrzała do podjęcia pilnych decyzji pod osobistym nadzorem pana prezesa” – napisał do Jana Dworaka Tyszkiewicz.
Sprawą konfliktu w TVP w Białymstoku zajmuje się białostocka policja. Dochodzenie m.in. w sprawie mobbingu wobec kilku dziennikarzy TVP w Białymstoku prowadzi białostocka policja. Jak powiedział PAP rzecznik podlaskiej policji Jacek Dobrzyński, policja prowadzi dochodzenie na polecenie prokuratury, do której doniesienie złożyli dziennikarze.
Chodzi o kilku dziennikarzy, m.in. dziennikarkę, która odmówiła wyjazdu na realizację materiału do galerii Arsenał, kiedy to podlaski poseł LPR Andrzej Fedorowicz, w obecności zaproszonej ekipy telewizyjnej, zniszczył długopisem kilka wystawianych tam prac. Dziennikarka odwołała się do sądu od udzielonej nagany.
Szykanowani, np. przez odsuwanie od pracy, czują się też inni dziennikarze, którzy m.in. byli świadkami w jej sprawie w sądzie. Na konferencję prasową niespodziewanie przyszedł dyrektor białostockiej TVP Jacek Popiołek. Powiedział dziennikarzom, że sprawa ma charakter „wewnąrztelewizyjny” i telewizja sama powinna ją rozwiązać. „To mieszanie się polityka do spraw telewizji publicznej” – powiedział Popiołek o liście Tyszkiewicza; ten zaś tłumaczył, że składa skargę, bo telewizja jest publiczna, a o konflikcie mówią wszyscy.
Szykanowani, np. przez odsuwanie od pracy, czują się też inni dziennikarze, którzy m.in. byli świadkami w jej sprawie w sądzie. Na konferencję prasową niespodziewanie przyszedł dyrektor białostockiej TVP Jacek Popiołek. Powiedział dziennikarzom, że sprawa ma charakter „wewnąrztelewizyjny” i telewizja sama powinna ją rozwiązać. „To mieszanie się polityka do spraw telewizji publicznej” – powiedział Popiołek o liście Tyszkiewicza; ten zaś tłumaczył, że składa skargę, bo telewizja jest publiczna, a o konflikcie mówią wszyscy.
Popiołek poinformował, że prezes TVP postanowił, że zostanie powołana specjalna grupa, która będzie wyjaśniała sytuację w białostockiej TVP, oceni pracę dziennikarzy, m.in. tych którzy mają być zwolnieni w 2005 roku; ma to zrobić do 31 sierpnia. To – jak powiedział Popiołek – efekt wizyty w Białymstoku
przedstawicieli biura zarządu i biura kadr TVP, którzy spotkali się z białostockim kołem Syndykatu Dziennikarzy Polskich (to oni czują się szykanowani), w którym wziął udział także Popiołek.
przedstawicieli biura zarządu i biura kadr TVP, którzy spotkali się z białostockim kołem Syndykatu Dziennikarzy Polskich (to oni czują się szykanowani), w którym wziął udział także Popiołek.
„Istotą sporu – jeśli on jest w telewizji publicznej jest to kim ma być szef. Czy ma być szefem prawdziwym, czy ma być szefem właśnie manipulowanym” – powiedział Popiołek, który jest dyrektorem TVP w Białymstoku od trzech lat. Uważa on, że większość jego kłopotów, który ma od początku wynika z tego, że „od wpływów politycznych się odcina”.
Popiołek tłumaczył, że sprawa dziennikarki z naganą przerodziła się w takie „ekscesy” jak: anonimy, donosy i straszenie go przez sms-y o treści „uważaj, zadzierasz z agentem UOP”, które archiwizuje. Mówił też, że skargi dziennikarzy to efekt „porządkowania” różnych zjawisk w TVP, które dziennikarzom się nie podobają.