Według URTiP wprowadzenie technologii cyfrowej jest nieuniknione. W przyszłości może się bowiem okazać, że telewizja analogowa będzie droższa w utrzymaniu od swej młodszej siostry. Na razie jednak urzędnicy zastanawiają się nad długością okresu przejściowego pomiędzy wprowadzeniem jednej a wycofaniem drugiej technologii. Poważną kwestię stanowi również sprawa odbiorników, czy jak kto woli dekoderów, pozwalających na odbiór telewizji cyfrowej w 12,5 mln gospodarstw domowych w Polsce. Cena tego typu urządzeń waha się w Europie od 200 do 600 euro.
Cyfryzacja telewizji naziemnej to przede wszystkim stworzenie pola działania dla większej liczby nadawców. W tradycyjnym eterze już dawno zrobiło się zbyt ciasno dla wszystkich chętnych. Cyfra oferuje ponadto znacznie lepszą jakość obrazu i dźwięku oraz usługi dodane, m.in. home banking, gry interaktywne, informacje giełdowe, a także możliwość korzystania z odbiorników ruchomych.
Urząd proponuje dwa warianty wprowadzenia cyfrowej sieci naziemnej w Polsce. Pierwszy zakłada, że uruchamiane nadajniki cyfrowe działałyby równocześnie z obecnymi nadajnikami analogowymi, które byłyby wyłączane dopiero po nasyceniu rynku odpowiednią liczbą telewizyjnych odbiorników cyfrowych. Drugi wariant zakłada przyspieszone wprowadzenie kanałów cyfrowych przy jednoczesnej konwersji obecnych kanałów analogowych na cyfrowe.
URTiP rozważa uruchomienie siedmiu kanałów cyfrowych, tzw. multipleksów, w tym pięciu nowych. Dwa pozostałe wykorzystałyby częstotliwości zajmowane obecnie przez nadajniki telewizji publicznej. Każdy tzw. multipleks umożliwia nadawanie od 4 do 5 programów telewizyjnych. Nadawcy sceptycznie podchodzą do zmiany sposobu nadawania, głównie ze względu na koszty jakie musieliby ponieść. URTiP szacuje, że infrastruktura, która pozwoliłaby działać dwóm pierwszym cyfrowym kanałom, kosztowałaby 100 mln euro.