Związkowcy chcą natychmiastowego wznowienia negocjacji dotyczących układu zbiorowego, który – jak twierdzą – został zerwany. Domagają się również wypłat zaległych nagród jubileuszowych. Według nich szefowie firmy stosują wobec części pracowników tzw. „cenzurę prewencyjną programu, czyli nie dopuszczają pewnej grupy osób na antenę”.
Na początku czerwca w rozgłośni odbyło się referendum. Załoga odpowiadała na pytanie, czy w przypadku niespełnienia przez zarząd postulatów związkowców gotowa jest podjąć akcję strajkową. „Tak” powiedziało 85 proc. pracowników. W referendum głos oddało 80 proc. załogi.
Co na to prezes Radia Łódź? Jak powiedział Krzysztof Jędrzejczak przy okazji referendum, układy zbiorowe zostały zgodnie z prawem wypowiedziane we wrześniu 2003 r., a nie zerwane. – Były one zawarte wiele lat temu i nie przystawały do aktualnych warunków organizacyjnych i ekonomicznych spółki. Obecnie trwają negocjacje nad stworzeniem nowego układu zbiorowego – mówił prezes.
Jędrzejczak przypomniał również, że o dopuszczeniu materiału do emisji decydują kierownicy i wydawcy programów. Prezes uważał zapowiedź akcji strajkowej za działania godzące w interes spółki oraz w wizerunek rozgłośni.
Czwartkowy strajk nie jest pierwszym w historii Radia Łódź. W 1997 roku rozgłośnia zasłynęło pierwszym w historii polskiej radiofonii publicznej strajkiem generalnym. Na 12 godzin przerwało program. Emitowany był sygnał stacji i komunikaty strajkowe. Akcję zorganizował komitet strajkowy radia, utworzony przez wszystkie związki zawodowe działające w rozgłośni. Strajkujący domagali się m.in. powołania nowego zarządu spółki, realizacji porozumienia w sprawie regulacji wynagrodzeń oraz zaprzestania szykanowania działaczy związkowych.