Problemy zaczynają się już w momencie kupowania biletów, gdyż za te można zapłacić tylko kartą kredytową Visa, której wydawca zapłacił 30 mln dol. za prawo wyłączności w obsłudze płatności. Kibice posiadający MasterCard muszą udać się do bankomatu i wypłacić gotówkę.
Ci, którzy na stadionie chcieliby pić Pepsi zamiast Coca-Coli, która zapłaciła 60 mln dol. za wyłączność, muszą przelać ją do innej butelki, a najlepiej do butelki po… Coca-Coli. Ochroniarze zostali specjalnie przeszkoleni na rozpoznawanie wrogich marek, z których logotypami kibice nie mają wstępu na stadiony. Organizatorzy tłumaczą to tym, iż niedopuszczalna jest sytuacja, w której, jeśli kamera zrobiłaby zbliżenie na kibica, oprócz wspomnianego fana sportu, w kadrze widać logo firmy, która za reklamę nie zapłaciła.
Kibice, którzy na swojej koszulce będą mieli logo wrogiej firmy, będą proszeni o zakup innej koszulki przy wejściu lub o przewrócenie jej spodem na wierzch.