Na rynek chciała się przebić nowa firma odzieżowa – Shai Wear. Powstała więc strona Sexpacking.com (dziś już ktoś odkupił tę domenę, ale kontynuuje tradycję z tematem porno, więc nadal jest ciekawie). Na stronie można było obejrzeć 3 świetnie zrobione filmy pornograficzne dla każdego odbiorcy. Film z Panem i Panią, film z dwoma Panami, film z dwiema Paniami (na zdjęciu). Realizacją materiałów wideo zajął się Marc Dorcel, reżyser i producent filmów porno.
Do filmów dołączono drobną, zupełnie nieprzeszkadzająca w oglądaniu opcję – na zdejmowanych ubraniach pokazywały się znaczki, które po kliknięciu prezentowały cenę, dostępność kolorów, rozmiary wybranej rzeczy, którą właśnie ściągali z siebie bohaterowie. Firma wypłynęła na rynek, kolekcja rozeszła się błyskawicznie, ciuchy noszą Francuzi i nie tylko. A Shai Wear po osiągnięciu celu zmienił swoją strategię komunikacji i dziś już nie szokuje. Pierwszy raz wystarczył.
Światowe wideo w internecie jest na poziomie, do którego jeszcze w Polsce nie dotarliśmy. Jesteśmy przyzwyczajeni do YouTube, Wrzuta, Patrz.pl albo zerkamy na wideo w bannerach (ale nowość) lub zobaczymy jakąś relację z TVN24.pl. Na zachodzie reklamy-filmiki w sieci to już nie spot z reklamy ATL, ale kilkunastominutowe filmy imitujące wielkometrażowe produkcje. To film z Madonną i Clivem Owenem (reż. Guy Ritchie dla BMW), to Monica Belucci w zmysłowym Tangu (Intimissimi), to Uma Thurman w super aucie (Pirelli), czy thiller wyreżyserowany przez Wong Kar Wai’a dla Phillipsa.
Co za problem było zrobić dobry film – chociażby banalny przykład – z Joanną Brodzik i Suzuki zamiast dziś wstydzić się sesji zdjęciowej, gdzie aktorka i samochód rozjeżdżają się w dwóch przeciwnych kierunkach?
Tekst pochodzi z serwisu Brandenergizing.com.