Przez całą noc oglądałem na zmianę kilka transmisji telewizyjnych, relacjonujących tą ciekawą i zaciętą walkę pomiędzy Georgem W. Bushem i Alem Gorem. Najciekawszą transmisję miała NBC News, ciekawie wyglądała także relacja CNN.
Brawa należą się także niemieckim stacjom ZDF i SAT.1, które w nocy z 7 na 8 listopada starały się dać swoim widzom, „na żywo”, z USA, dokładny obraz wydarzeń. Niestety na relacje z amerykańskich wyborów nie można było natrafić w żadnej z polskich stacji telewizyjnych.
Na „Wiadomości” w Jedynce za bardzo nie liczyłem, gdyż one zawsze większość zagranicznych doniesień traktują z dystansem, a mimo to w swoich serwisach łączyły się z własnym korespondentem. Na co liczyłem? Na TVN i „Fakty” Tomasza Lisa.
Program, który przez ostatnie lata skutecznie konkurował na rynku z ofertą informacyjną TVP, a w przypadku wyjątkowo ważnych wydarzeń starał się zawsze być na miejscu, tym razem tam nie był.
„Fakty” były nadawane już „na żywo” z Nowego Jorku, kiedy Billowi Clintonowi groziło odsunięcie od władzy. Były nadawane „na żywo” także z Jerozolimy, kiedy był tam Jan Paweł II i z Moskwy, kiedy Putina wybierano na prezydenta.
Jednak tym razem „Fakty” najwidoczniej uznały, że zacięta walka pomiędzy dwoma kandydatami, Georgem W. Bushem i Alem Gorem, którą do końca nie wiadomo, kto wygra, nie jest na tyle ważna, aby było warto poświęcić jej więcej czasu na antenie.
Podczas, gdy nasi sąsiedzi z Niemiec mieli bieżące informacje dotyczące wydarzeń w Stanach Zjednoczonych, a ZDF zainstalowała tam nawet swoje studio, my mogliśmy polegać jedynie na zagranicznych serwisach, ewentualnie na stacjach radiowych.
Czy takie zlekceważenie sprawy przez zamierzającą, w I kwartale 2001 roku, uruchomić własny program informacyjny stację jest przykładem profesjonalnego dziennikarstwa? Osoby, które nie miały dostępu do zagranicznych serwisów, typu NBC, CNN, a chciały śledzić to wydarzenie, nie miały takiej szansy.
Trudno jednak porównywać polskie stacje do amerykańskich, które relacjonowały właściwie wydarzenie w swoim własnym kraju. Przykład należy, więc brać z zachodnich sąsiadów. TVN, tak jak np. SAT.1, powinno, choćby ze względu na własny prestiż, zainwestować w taką relację lub przynajmniej w swojego specjalnego wysłannika, który byłby na miejscu.