– Strasznie zabolało niektórych polityków i dziennikarzy, gdy sondaż Pentora na zlecenie Polskiego Radia wskazał poparcie dla Włodzimierza Cimoszewicza na poziomie 22,3 proc., sytuując go na pierwszym miejscu w prezydenckim rankingu. Konkurencja najpierw przetarła oczy, po czym ochoczo ruszyła do kontrataku. – pisze środowa ‘Trybuna’.
– Ponieważ samego Cimoszewicza trudno zahaczyć, zaczęto krążyć po opłotkach. Pojawiły się ataki na komitet wyborczy kandydata – politycy różnych opcji (od Kaczyńskich z PiS do Nałęcza z SdPl) wyciągali z kurnika pojedyńcze sztuki i usiłowali ukręcić im łeb. A tym samym oczywiście samemu Cimoszewiczowi. Dzielnie towarzyszyli im w tym zbożnym dziele co niektórzy dziennikarze. Zauważano jedne nazwiska, drugie skwapliwie pomijano, jednym wystawiano cenzurki poprawności, innych uznawano za osoby o „wątpliwej reputacji” (pozdrowienia dla red. Piotra Stasińskiego z „Gazety Wyborczej”).- donosi dziennik.
– Inną strategią prowadzenia boju było kwestionowanie samego wyniku sondażu. Gawędzono, że to badanie z sufitu, że Pentor to, Pentor tamto… W sumie dopatrywano się wielkiej lipy. Co ciekawe, do kurnika wszedł sam Lis, którego „Wydarzenia” (Polsat) skroiły piękny kawałek o Pentorze i jego zaangażowaniu w kampanię marszałka Sejmu. Wprawdzie w międzyczasie pojawiło się badanie OBOP dla „Wiadomości” TVP – wskazujące na 27,1 proc. poparcia, ale kto by się tym przejmował. Przecież jeśli o faktach się nie mówi, to znaczy, że faktów nie ma. Jeszcze kilka dni temu usłyszałem w poważnej dyskusji telewizyjnej, że badania były ustawiane. Śmiechu to oczywiście warte, wszak ekipa prezesa TVP Jana Dworaka od wielu miesięcy pokazuje, że lewicę najchętniej wysłałaby na wieczną emeryturę urządzając państwo według recept Kaczyńskich i Rokity. Doprawdy, Pentor i TVP jako grupa wsparcia Cimoszewicza to ciekawa supozycja. – czytamy w ‘Trybunie’.