Spośród osób, które odpowiedzą na ogłoszenie, wybranych zostanie dziesięć, które zamieszkają w specjalnie do tego celu wybudowanym domu-studiu. Będzie on zlokalizowany w podwarszawskim Sękocinie.
Podczas wyboru uczestników ważną rolę odegrają psycholodzy, którzy określą, czy dana osoba jest gotowa do podjęcia uczestnictwa w takim projekcie. A warunki nie będą najlepsze, włączając w to niskie racje żywnościowe, które będzie można zwiększyć dzięki wykonywaniu zadań.
Co tydzień, za pośrednictwem telefonu, widzowie będą decydować, kto ma opuścić program. Ten, komu uda się dotrwać do końca dostanie w nagrodę 500.000 złotych.
Życie mieszkańców domku będzie obserwowane z licznych, umieszczonych w nim, kamer, które znajdować się mają nawet w toalecie. Przedstawiciele TVN mówią jednak, że nie będą pokazywać wszystkiego, chcą mieć nad tym pełną kontrolę.
Emitowany na antenie blok będzie zawierał tylko wyselekcjonowane fragmentu z 24-godzinnego życia domu. Być może wszystko będzie można oglądać, bez ograniczeń, na żywo także w Internecie, co da możliwość pełnego śledzenia każdego kroku bohaterów.
Nieoficjalnie mówi się, że cały projekt polskiego „Big Brother” będzie kosztował stację telewizyjną kilka milionów dolarów. Specjaliści mówią jednak, że suma ta zwróci się bardzo szybko, bo szum robiony przez media wokół projektu przyciągnie przed ekrany tłumy.
„Big Brother”, z gatunku reality shows, narodził się w 1999 roku w Holandii i po sukcesie na tamtejszym rynku szybko przeniósł się do innych krajów, m.in. do USA, Niemiec, Hiszpanii i Wlk. Brytanii.
Pomysł programu jest prosty. Kilkuosobowa grupa ochotników zostaje na kilka miesięcy zamknięta w specjalnie przygotowanym domu. Dzięki kamerom, umieszczonym we wszystkich pomieszczeniach, telewidzowie mogą obserwować ich codzienne życie. Co pewien czas telewidzowie głosują, który z bohaterów programu najmniej im się podoba. Ten, który będzie podobał się najdłużej wygra.