W programie skompilowano szereg gaf, których w 2010 roku w polskiej telewizji raczej nie brakowało. „Łapu-Capu” przypomina najdziwniejsze informacje, jakie wyemitowano w polskich mediach, rozbrajające sportowe komentarze, spektakularne dziennikarskie wpadki, spadające podczas emisji programów na żywo dekoracje oraz różnego rodzaju figle, jakie prowadzącym spłatała zawodna technika, np. pozwalając widzom usłyszeć to, co do ich uszu trafić nie powinno.
W programie obejrzeć można między innymi fragment jednego z teleturniejów, w którym uczestniczka twierdzi, że pierwszy władca Polski miał na imię Mietek; kryzys artykulacji głosek jednej z dziennikarek Polsatu, która nie potrafiła wymówić słowa „uzawodowienie” czy komentarz sportowy, w którym upadek bramkarza reprezentacji Mozambiku na kark określono „przehumorystycznym zdarzeniem”.
Kolejna dziennikarka Polsatu poinformowała widzów, że Polska igrzyska olimpijskie w Vancouver kończy z dorobkiem 15 medali, a Piotr Gąsowski podczas „Tańca z Gwiazdami” nie spojrzał w odpowiednim momencie na kartkę ze scenariuszem i stwierdził, że „Przemek z Magdą zatańczyli fantastycznie, dostali mniej widzów od głosów”.
W jednym z odcinków „Familiady”, który przypomina w swoim zestawieniu „Łapu-Capu”, pewien uczestnik stwierdził, że potrawa nazwana od części zwierzęcia to kotlet, a biorąca udział w programie „Jaka to melodia” stwierdziła, że „dwa razy dała” dwóm swoim konkurentom.
W polskich mediach znalazły się również informacje o fontannie, do której ktoś wrzucił mydło; malarce, która swoje obrazy tworzy za pomocą piersi; zamrożeniu jednego z domów w Detroit; ptakach grających pazurami na gitarze elektrycznej; mieszkańcach pewnej indonezyjskiej wioski, którzy delektują się przysmakiem wykonanym z ziemi czy o wymiotującym na warcie brytyjskim strażniku z Gwardii Królewskiej.
Więcej równie spektakularnych telewizyjnych wpadek w materiałach wideo poniżej.