– Jak ustaliliśmy, bialscy urzędnicy bez wahania przyjęli tę ofertę. Nie zadali sobie pytania, dlaczego mają płacić telewizji publicznej, której misją jest promowanie różnych zakątków Polski. Zastanawiali się tylko, skąd mają wziąć pieniądze na pokrycie kosztów. – pisze 'Dziennik Wschodni’.
– Radni nie zgodzili się wyłożyć z budżetu miasta takiej sumy, więc poszukaliśmy sponsorów – wyjaśnia Rudolf Somerlik, rzecznik prasowy bialskiego Urzędu Miasta. Somerlik przyznaje, że nawet nie próbowali negocjować ceny.
Ale nie wszystkie samorządy są skore do płacenia tak dużych rachunków. W Toruniu tamtejszym władzom udało się zbić cehę z 30 do zaledwie 2 tys. zł. – I tak byliśmy zdziwieni, przecież to telewizja publiczna. Ma do spełnienia swoją misję – mówi Marcin Czyżniew. rzecznik prasowy prezydenta.
– Powiedzieliśmy, że nie możemy pozwolić sobie na wyłożenie tak dużej sumy i w końcu udało się zmniejszyć zapłatę. W ogóle nie zapłacił Lublin. – Dostaliśmy propozycję od telewizji i nie było mowy o zapłacie – twierdzi Tomasz Rakowski, rzecznik prasowy prezydenta.