Tegoroczny Audioriver to ponad 16 tys. festiwalowiczów, dwa dni muzyki na 6 scenach, targi muzyczne, warsztaty oraz festiwalowe kino. Czy działania marketingowe wspierające taki festiwal to duże wyzwanie? Co wymaga największych nakładów pracy?
Największym wyzwaniem dla Audioriver od kilku lat jest przekonywanie dużych, ogólnopolskich mediów i szerszego grona fanów muzyki, że taneczna elektronika, to brzmienia zasługujące na równie dużą uwagę, jak choćby rock, który w naszym kraju jest najważniejszym gatunkiem z tzw. „alternatywy”. Z każdym rokiem robimy kolejne kroki w tym kierunku i coraz więcej osób zaczyna słuchać takiej muzyki m.in. dzięki nam.
A po co chcemy docierać do szerszego grona odbiorców? Dlaczego nie trzymamy się komunikacji do naszej niszy? Bo chcemy, aby ta nisza była coraz większa. Chcemy wciągać do niej kolejne osoby – dzięki temu, nie tylko my będziemy mieli lepiej, ale i cała scena w Polsce: kluby, wytwórnie, artyści. Jesteśmy jednymi z liderów i to m.in. na nas spoczywa odpowiedzialność za rozwój całego ruchu.
Audioriver od lat pozycjonuje się jako festiwal świata niezależnego, jednak często sponsorzy i partnerzy wymuszają na organizatorach wiele dodatkowych działań. Gdzie Waszym zdaniem leży granica pomiędzy niezależnością a komercją? Czy udaje się Wam ją zachować?
Dla nas bycie niezależnym nie równa się byciu odciętym od komercyjnego finansowania. Audioriver to wydarzenie jak najbardziej komercyjne, a artyści występujący na nim żyją ze swojej twórczości, więc też de facto zajmują się działalnością komercyjną. Sprzedają płyty, zarabiają na koncertach.
Dla nas niezależność w sztuce to robienie tego, co uważa się za słuszne bez względu na naciski podmiotów ją finansujących. Mogę ze 100% pewnością stwierdzić, że Audioriver jest niezależny, bo ani miasto Płock, ani sponsorzy, ani publiczność, nie decyduje o tym, jaki mamy program. Oczywiście jesteśmy partnerami – rozmawiamy, szukamy wspólnych rozwiązań, ale ostateczna decyzja zawsze należy do nas.
Jakich kanałów promocji używacie? Co, Waszym zdaniem, powinno się składać na marketing i promocję tego typu wydarzenia?
Od samego początku dla Audioriver najważniejsze były działania Public Relations. Nasza agencja eventowa odpowiedzialna za organizację festiwalu – Spółka Akcyjna – to grupa osób, które z pasji zaczęły tworzyć ten festiwal. Audioriver to nie jest produkt, który powstał na kartce papieru wg jakiegoś modelu do pozycjonowania marek. Dziś mamy już oczywiście profesjonalne pozycjonowanie, ale na początku była tylko miłość do muzyki i chęć zrobienia czegoś, czego w Polsce wówczas nie było. Z tej pozycji PR jest najlepszym rozwiązaniem, bo najważniejsze, co komunikacja Audioriver musi osiągnąć, to pokazać, że jesteśmy szczerzy w tym co robimy i że artyści, których sprowadzamy są dokładnie tacy jak my. Najważniejsi w festiwalu są w końcu ludzie i muzyka.
Audioriver powstawał małymi krokami – od darmowej imprezy do czwartego największego biletowanego festiwalu w Polsce, ale nigdy nie było przyrostu publiczności wynikającego z wydania dużych budżetów na reklamę. Rozwój Audioriver przypomina raczej rozwój społeczności – z każdym rokiem przychodzą nowe osoby, zachęcone szczerą i otwartą komunikacją, które potem widzą, że ten festiwal ściąga tylko i wyłącznie ludzi, którzy przyszli dla muzyki i atmosfery, a nie dlatego, że była reklama w TV albo że media określiły ten event jako taki, na którym warto się pojawić.
Poprzez działania PR docieramy do odbiorców wszystkimi kanałami od telewizji po internet. Częścią tych działań są także patronaty medialne, które przynoszą barterowe kampanie reklamowe o dużych wartościach (w tym roku ponad milion złotych). Na płatne kampanie reklamowe wydajemy bardzo, bardzo niewiele.
Przy organizacji wydarzenia muzyczno-kulturalnego na taką skalę, bardzo ważni są sponsorzy. W tym roku wiele firm angażowało się sponsoringowo w Euro 2012. Jak sobie z tym radziliście, czy zauważyliście jakąś różnicę w porównaniu do roku poprzedniego?
Tak, zauważyliśmy – niewielki – ale spadek dofinansowania sponsorów w tym roku ze względu na Euro 2012. Nie będę ukrywał, ale w pozyskiwaniu pieniędzy od firm prywatnych mamy jeszcze wiele do zrobienia. Nie mamy ani sponsora tytularnego, ani głównego. Gdyby nie milion złotych od miasta Płocka i 400 tys. zł. od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Audioriver 2012 nie miałby szans odbyć się w tak dużej skali i z takimi gwiazdami, jak Röyksopp. Mamy nadzieję, że rosnąca popularność festiwalu i jego bardzo atrakcyjna grupa docelowa, w końcu przekonają jakiegoś partnera, do naprawdę solidnego zaangażowania.
Coraz więcej miast, zamiast tradycyjnych form reklamowych, wykorzystuje do promocji swojego regionu wydarzenia kulturalne. Czy Waszym zdaniem, na przykładzie Płocka, jest to skuteczniejsze narzędzie?
Myślę, że Płock to idealny przykład, bo dzięki siedmiu edycjom Audioriver, wielu młodych ludzi kojarzy to miasto przede wszystkim z naszym festiwalem. Widziałem kilka sond przeprowadzanych przez dziennikarzy i Audioriver zawsze pojawia się na liście najważniejszych rzeczy, które posiada Płock.
Nie ma takiej kampanii telewizyjnej czy internetowej, która zrobiłaby tyle dobrego dla wizerunku miasta, co taki festiwal, jak nasz. Taki festiwal nie tylko komunikuje o danym mieście w mediach, ale – przede wszystkim – przyciąga do tego miasta ludzi. Gdy wydarzenie jest dobre – dobre słowo idzie dalej w świat.
W tym roku ekwiwalent reklamowy naszych działań PR wyniósł ponad 5 mln zł. Kampania reklamowa sporo ponad milion. Jest jednak coś, czego nie da się ani wycenić ani przecenić: wspaniałe wspomnienia kilkunastu tysięcy osób z Polski i Europy, które przekładają się na word of mouth.
rozmawiał Łukasz Macheta