Problem w tym, że zwiększenie dzięki niej liczby klientów nie przyniesie na razie firmie żadnych pieniędzy.
W poniedziałek rozpoczyna się kampania reklamowa, którą przygotowała agencja TBWA, znana m.in. z kontrowersyjnej promocji yoyo.pl, w której portal reklamowali wytatuowani kryminaliści pod hasłem „yoyo jest charakterne”.
Wcześniej NOM promował się niezwykle skromnie w prasie. Firma nie podaje, ile wyda na swoją kampanię, która ma trwać od 19 listopada do końca grudnia. Reklamy pojawią się w prasie, na ulicznych billboardach i w telewizji.
Na telewizyjnym spocie pokazane jest nowoczesne centrum kontroli lotów. W tle słychać odliczanie: 5,4,3,2,1 start i widać startujący w centrum Warszawy… 230-metrowy Pałac Kultury i Nauki. Nad ludźmi głośno narzekającymi, że nic w Polsce nie można zrobić, przelatuje najwyższa budowla stolicy.
W spocie reklamowym mowa jest o wielkim przełomie, jaki dokonał się 1 lipca, kiedy pojawiła się możliwość wyboru operatora usług międzymiastowych. Firma promuje jednocześnie swój prefiks 1044, który należy wykręcać przed kierunkowym miasta, chcąc skorzystać z usług operatora.
Dlaczego dopiero teraz szefowie NOM zdecydowali się na rozpoczęcie kosztownej akcji reklamowej, choć firma rozpoczęła usługi 1 lipca? Tłumaczą, że przed tą datą nie było wiadomo, czy dotychczasowy monopolista pozwoli firmie wejść na rynek.
Potem okazało się, że udostępnione przez TP SA łącza mają zbyt małą przepustowość i klienci często nie mogli korzystać z usług NOM (wykręcając jego prefiks, słyszeli sygnał zajętości). Nie było więc sensu się mocno reklamować.
„Potrzebujemy umocnienia naszego wizerunku. Jesteśmy postrzegani jako firma, która ma problemy z TP SA i walczy z nią, a nie jako nowoczesny operator, wiarygodny gracz na rynku” – mówi rzecznik NOM Marcin Gruszka.
Jego zdaniem kampania reklamowa pośrednio może pomóc w rozwiązaniu sprawy głośnego konfliktu z TP SA dotyczącego wzajemnych rozliczeń i refakturowania usług. – Działalność naszej firmy zostanie nagłośniona i decydenci będą musieli coś z tym zrobić – mówi Marcin Gruszka.
NOM jako jedyny konkurent TP SA odrzucił jej żądanie, by wszyscy nowi operatorzy międzymiastowi podpisywali umowy z abonentami korzystającymi z ich usług oraz samodzielnie wystawiali i rozsyłali rachunki (takie rozwiązanie podniosłoby ich koszty i ograniczyło zasięg działania).
NOM powołał się na stanowisko ówczesnego Ministerstwa Łączności, zgodnie z którym powinno być tak: operator wystawia fakturę dla TP SA, ta firma mu płaci, a potem uwzględnia to w rachunku, który przesyła abonentowi. Klient miałby wówczas na fakturze (rachunku telefonicznym) zaznaczone, ile wydzwonił w sieci TP SA, a ile, korzystając z usług innego operatora międzymiastowego. Jednak rachunek płaciłby tylko w TP SA.
Jednak dotychczasowy monopolista dopatrzył się w takim rozwiązaniu naruszenia ustawy o VAT, a więc firma nie może inkasować od swoich abonentów pieniędzy należnych NOM. Negocjacje obu firm, jak wyjść z impasu, nie przyniosły dotychczas rezultatu. NOM zamiast brzęczącej gotówki, pozostaje tylko grożenie konkurentowi naliczaniem wysokich odsetek.
Przedstawiciele NOM przyznają, że konflikt z TP SA, paradoksalnie, zwiększył popularność nowej firmy ze względu na nadzieje wielu abonentów, że nie będę musieli płacić za rozmowy za pośrednictwem NOM. Dlatego też jeszcze większy wzrost zainteresowania jego usługami, który może nastąpić dzięki zmasowanej akcji reklamowej, na razie nie przyniesie firmie więcej pieniędzy. Przynajmniej aż do czasu rozwiązania konfliktu operatorów.
A chodzi o duże pieniądze. Zdaniem Marcina Gruszki NOM opanował już 15 proc. rynku połączeń międzymiastowych. – Co piąty z 10 mln abonentów TP SA korzysta regularnie z naszych usług – mówi rzecznik NOM.
Według naszych szacunków zamrożona jest kwota ponad 100 mln zł. Usługi międzymiastowe reklamowała dotychczas najmocniej Telekomunikacja Polska, przystępując do prawdziwej ofensywy reklamowej już w momencie wchodzenia na rynek konkurencji.
Nieoficjalnie mówi się, że dotychczas wydała na ten cel 45 mln zł. O usługach TP SA informowała w telewizji znana prezenterka z lat 70. i 80. Krystyna Loska. Początkowo TP SA promowała swój prefiks 1033, potem możliwość wybrania trzech numerów, z którymi połączenia międzymiastowe są o 20 proc. tańsze. Robił to w reklamówce mężczyzna udający Janka Kosa z popularnego serialu „Czterej pancerni i pies”, a na ulicznych billboardach nawet Królewna Śnieżka.
Akcję reklamową rozpoczął w sierpniu kolejny po NOM konkurent TP SA spółka Netia 1 kontrolowana przez Netię. Zdaniem rzecznik firmy Jolanty Ciesielskiej odbywa się ona pod hasłem „przyjrzyj się kosztom”, a reklamy Netii 1 promujące jej prefiks 1055 można zobaczyć w prasie i w internecie.
Początek akcji reklamowej NOM zbiegł się z uruchomieniem w poniedziałek usług przez trzeciego konkurenta TP SA firmy Energis Polska. – To zupełny przypadek – zarzeka się rzecznik NOM Marcin Gruszka.
