Już drugi rok z rzędu wydatki na reklamę w Niemczech spadły drastycznie – w 2001 r. o 5,1 proc., w ub.r. o 5,9 proc. do 29,6 mld euro. – Po raz pierwszy od dziesięcioleci udział tych wydatków w PKB spadł poniżej 1,5 proc. i wyniósł 1,4 proc. – powiedział wczoraj w Berlinie prezes Centralnego Związku Niemieckiej Branży Reklamowej ZAW Hans-Henning Wiegmann.
O dziwo jednak – pisze Wyborcza – połowa z 50 analizowanych przez ZAW branż zwiększyła w ub.r. swe wydatki na reklamę, w tym reklamowi potentaci tacy jak media, przemysł samochodowy, farmaceutyczny i sieci handlowe (o 3-7 proc.). Ale pozostałe redukowały swe budżety reklamowe o wiele ostrzej – np. towarzystwa ubezpieczeniowe ścięły je o prawie 30 proc., producenci komputerów o 27 proc., domy sprzedaży wysyłkowej o 24 proc., a producenci napojów bezalkoholowych o jedną szóstą.
Na redukcji budżetów reklamowych najbardziej ucierpiały media, a zwłaszcza gazety codzienne (spadek wpływów o 12,5 proc.), radio (12,2 proc.) i telewizja (11,5 proc.). Czasopisma straciły mniej – 7,5 proc. wpływów z reklam. Wyraźny skok natomiast poczyniły reklamy w internecie – wydatki na ten cel wzrosły o prawie jedną czwartą (do 227 mln euro). Straty poniósł też przemysł drukarski i papierniczy. Agencje reklamowe wyszły z opresji cało, tracąc tylko 1,8 proc. obrotów, bo rozszerzyły swe usługi na inne dziedziny doradztwa – mówi Wiegmann.
Twierdzi on, że nie sposób przewidzieć, czy w tym roku branży uda się pokonać recesję. Nie wiadomo, jak zachowa się cała kulejąca gospodarka Niemiec, jaka będzie sytuacja na świecie. Reklamodawcy coraz wrażliwiej i gwałtowniej reagują nawet na drobne wahania rynku i coraz trudniej przewidzieć ich strategię i taktykę – mówi szef ZAW. Ponieważ jednak niektórzy potentaci reklamowi tacy jak Deutsche Post, DaimlerChrysler, Unilever czy Metro znacznie zwiększyli swe budżety na reklamę, można liczyć na zahamowanie trendu spadkowego – podsumowuje Wiegmann.