W USA to już standard. Wieczorne informacje „Nightly News with Tom Brokaw”, emitowane przez sieć NBC, w swojej lwiej części stanowią raporty „na żywo” z miejsca zdarzenia. Dzięki temu mamy świadomość, że to, co widzimy, dzieje się teraz – a informacje są pewne (reporter na miejscu) i aktualne.
Ten sprawdzony wzór zaczęła niedawno wprowadzać TVN. Dotychczas relacje „na żywo” można było ujrzeć w jej „Faktach” tylko w czasie wyjątkowo ważnych wydarzeń. Teraz ma to miejsce niemal codziennie.
Podczas, gdy TVP – zatrudniająca niebywałe ilości pracowników (z czego sporą ich część stanowią kierowcy) – funduje nam informacje w niezmienionej formule od dłuższego czasu, TVN rewolucjonizuje.
W trakcie niedawnych wydarzeń, związanych z podejrzeniami gromadzenia broni atomowej w obwodzie kaliningradzkim, Fakty pokazały zarówno relację „na żywo” z Moskwy, z granicy Polsko-Rosyjskiej, centrum Warszawy, jak i z Waszyngtonu.
Tom Brokaw, którego codzienne informacje cieszą się w USA największą popularnością, uważa, że rzetelna informacja musi być szybka i przekazywana „na żywo” z miejsca zdarzenia.
Czy taki wzór podłapała TVN? Wydaje się, że tak. Na razie to ona dyktuje rozwój rynku. Być może poziomem postara się jej dorównać TV Puls, ze swoimi „Wydarzeniami”?.
Walka trwa. Za niedługo (1 maja) wystartuje TVN24. Następna może być polska wersja EuroNews. Swój program planuje też Polsat. Na rynku zrobi się tłoczno, a zwycięży ten, kto najlepiej przyjmie sprawdzone na całym świecie wzrory.