Zanim ruszymy do przodu z wnioskami, wyjaśnijmy sobie parę istotnych kwestii. Pierwszą, najistotniejszą, jest fakt, że Telewizja Polska ma miano nadawcy publicznego, przez co nałożone są na nią różne obowiążki związane z szeroko pojętą misją publiczną. Niestety w ferworze ciągłej walki sił politycznych o władzę nad TVP, duch misyjny gdzieś się zawieruszył i od lat nie może się pojawić.
Drugą, jakże ważną kwestią, jest fakt, iż każdy kto w Polsce posiada telewizor, musi płacić obowiązkowy podatek od jego posiadania, który trafia do kasy Telewizji Polskiej. Czy tego chce, czy nie, a także czy ogląda kanały TVP, czy nie.
Trzecia kwestia to uruchomiony niedawno – ze środków własnych TVP (jak lubią to zaznaczać jej przedstawiciele) – kanał TVP Kultura, który z założenia ma być niszowy i w którym dobór programów i tematów ma być ściśle subiektywny. Mało kultury masowej, dużo nisz. Idea szczytna, pieniądze publiczne, a stacja – zaznaczmy to wyraźnie – bezpłatna. Niby wszystko w porządku.
Czwarta kwestia to nieposkromiony apetyt publicznej telewizji na reklamy. Od lat konkuruje ona – i jest na pierwszym miejscu owej walki – ze stacjami komercyjnymi o udział w torcie reklamowym.
Po piąte, kontrakty gwiazdorskie. W Telewizji Polskiej można naprawdę dużo zarobić – wystarczy zostać wybrańcem, z którego szefowie anten zechcą wykreować gwiazdę. Mówią „Ty będziesz gwiazdą” i po kilku sezonach, jako prowadzący Wiadomości w TVP można zgarnąć o wiele więcej, niż prowadząc np. Fakty w TVN. Nie odmawiajmy nikomu zarobków, ale to jest telewizja publiczna (warto to podkreślić, bo w TVP chyba o tym zapomnieli).
I w końcu po szóste, telewizja publiczna, więc telewizja wszystkich Polaków, za którą wszyscy posiadający telewizor muszą – przynajmniej w teorii (nie zajmujemy się dzisiaj praktyką) – płacić, powinna być (z racji czystej przyzwoitości, że w teorii wszyscy muszą za nią płacić) ogólnodostępna.
A teraz przejdźmy do sedna sprawy. Telewizja Polska stwierdziła, że jej pięć kanałów: TVP1, TVP2, TVP3, TVP Polonia, TVP Kultura, tak uatrakcyjnia ofertę platform cyfrowych i sieci kablowych, że znacznie zwiększa ich zyski, a co za tym idzie operatorzy Ci powinni telewizji publicznej płacić od abonenta podatek. Od samej Cyfry+, czy Cyfrowego Polsatu, Telewizja Polska chciałaby rocznie po kilkanaście milionów złotych.
W wyraźnie poszkodowanej pozycji są tutaj platformy cyfrowe, gdyż nie mówi o nich ustawa. Mówi do nich natomiast Telewizja Polska: jeśli nie zapłacicie, każemy wam wyłączyć nasze kanały. W przypadku sieci kablowych to nie takie proste, bo ustawa przewiduje, że stacje TVP muszą być w sieciach kablowych, a wprowadzenie opłaty ma wielu przeciwników – także w UOKiK. Bo nie można zmuszać sieci kablowych do płacenia za kanały, na których obecność operator nie ma wpływu.
Zatem, najbardziej dostać się może platformom cyfrowym, które nie mają tak silnego lobby, jak kablówki. Cyfra+ i Cyfrowy Polsat zostały postawione przez TVP pod murem. Jeśli nie przyjmą warunków publicznej telewizji, obydwie platformy będą musiały wyłączyć przekaz kanałów publicznych. Ale to jest mało prawdopodobne.
Bardziej prawdopodobne wydaje się, że za to wszystko zapłacą osoby, które już i tak obciążone są podatkiem od posiadania telewizora. Zapłacą Telewizji Polskiej podwójnie. Abonenci Cyfry+ i Cyfrowego Polsatu muszą przecież opłacać obowiązkowy abonament RTV. Jeśli platformy te zostaną przez TVP obciążone dodatkowymi opłatami za możliwość umieszczenia kanałów publicznej telewizji w swojej ofercie, operatorzy tych platform przeniosą te opłaty – w formie podwyżki – na swoich abonentów.
To samo zresztą dotyczy sieci kablowych. Okazuje się zatem, że Telewizja Polska znalazła sprytny sposób na wyciąganie podwójnej kasy od naiwnych obywateli kraju nad Wisłą.
Warto też dodać, że za transmisję TVP w ramach Cyfry+, czy Cyfrowego Polsatu płacą platformy. To do nich należą transpondery, to one utrzymują infrastrukturę nadawczą i to one… zwiększają zasięg sygnału Telewizji Polskiej, publicznego nadawcy, który podobno pełni misję i ma być dostępny dla wszystkich Polaków.
Trudno nie nazwać tego, co chce zrobić TVP paranoją – z publicznego punktu widzenia. Bo z punktu widzenia biznesu, można to nazwać jedynie świetnym posunięciem. Przede wszystkim zapewni to dywersyfikację wpłwyów. Już nie tylko z obowiązkowego abonamentu, reklam, ale także z abonamentu komercyjnego. Poza tym, te dodatkowe wpływy pozwolą na finansowanie kolejnych kosztów TVP.
A warto wspomnieć tutaj trochę o niektórych ważnych wydatkach publicznego nadawcy. Od kilku miesięcy trwa na przykład kampania reklamowa Wiadomości TVP1. Na wielu billboardach w całej Polsce wiszą twarze Doroty Gawryluk, Kamila Durczoka, czy Krzysztofa Ziemca. Reklamy pojawiają się także w radiu. Reklamowane są też np. Smerfy, a ostatnio w radiu pojawiła się kampania reklamowa Panoramy TVP2. To wszystko kosztuje, a pieniądze nie spadają z nieba. Najłatwiej wyciągnąć je od widzów, pod kolejnym pretekstem.