Jak jest teraz? Nie ma już tragedii, ale wciąż jest wiele do zrobienia. Ciągle to kreacja jest największym atutem polskich stron internetowych. Eksperci ocenili ją nawet lepiej niż rok temu. Poprawił się zwłaszcza poziom prac najmniejszych agencji, które nieustannie równają w górę. Te większe w zasadzie nie muszą, bo od jakiegoś już czasu w niczym nie ustępują zachodnim kolegom.
Jedyne nad czym ubolewają przedstawiciele branży to to, że klienci nie zawsze gotowi są na innowacyjne, najświeższe rozwiązania, stawiając w większości przypadków na sprawdzone już modele. Sprawdzone głównie za granicą, przez co nasi specjaliści najczęściej skazani są na powielanie tamtejszych wzorców.
– Problemem nie jest brak dobrych specjalistów, a zmiana wizji projektu przez osoby decyzyjne. Z chęci bycia innowacyjnym i wyróżniającym się, szybko przechodzi się do podejścia asekuracyjnego i niewychodzenia poza schemat – mówi Piotr Sałata, UX specialist z agencji Symetria.
A użyteczność? Tutaj jest już różnie – jedni uważają, że nie ma, na co narzekać, inni – że dopiero uczymy się, jak budować funkcjonalne strony. Eksperci zgadzają się jednak ci do tego, że tendencja jest wyraźnie pozytywna.
Tak jak w przypadku dostosowania do urządzeń mobilnych, choć tutaj wydawałoby się, że poprawa powinna być już widoczna. Google nie pozostawił bowiem innego wyboru i od 21 kwietnia algorytmy wyszukiwarki premiują strony przystosowane do wyświetlania na urządzeniach mobilnych lub – innymi słowy – dyskryminują te, które mają tylko wersje na komputery. Eksperci w naszym raporcie jednak przyznają, że dla wielu właścicieli witryn spadek w wynikach wyszukiwania, a co za tym idzie spadek ruchu, był niemałym zaskoczeniem.
A jak – po zmianach – prezentują się polskie serwisy horyzontalne? Wszystkie poszły w kafelki, czy jednak wszystkim wyszło to na dobre?
