Poinformowała o tym Barbara Haintze, szefowa zespołu PR w Polskim Radiu.
Syta złożył rezygnację po tym, gdy ujawnione zostało jego oświadczenie lustracyjne, w którym przyznał się, że był świadomym, tajnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL.
Do tej pory zarząd Polskiego Radia liczył zgodnie ze swoim statutem pięciu członków. Ostatnio jednak Walne Zgromadzenie spółki, czyli minister skarbu, zgodziło się na zmianę zapisu umożliwiającą zmniejszenie tej liczby. Obecnie statut mówi, że w zarządzie może zasiadać od jednego do pięciu członków.
Syta jest najwyżej dotąd postawionym członkiem władz mediów publicznych, który przyznał się do związków ze specsłużbami. W oświadczeniu przesłanym PAP napisał, że w połowie lat 80. na żądanie jednego z oficerów (tzw. opiekunów z MSW) przygotowywał jako kierownik redakcji w TVP opracowania dotyczące „aktualnych wydarzeń oraz problemów społecznych i politycznych kraju”. Twierdzi, że musiał się na to zgodzić, ale na kolegów nie donosił.
Szef rady nadzorczej PR Andrzej Długosz i prezes radia Andrzej Siezieniewski twierdzili, że nie wiedzieli wcześniej o współpracy Syty. Przewodniczący KRRiT Juliusz Braun informując o oświadczeniu Syty mówił, że tacy ludzie nie powinni pełnić funkcji w mediach publicznych. Podobno opinię wyraził wtedy także Długosz.
Syta zasiadał w zarządzie Polskiego Radia od niedawna – został wybrany na początku lipca. Zgłoszony był na tę funkcję przez Unię Pracy. Na forum rady rekomendował go Jan Wypych, związany z PSL.
