Wczoraj zapowiedzieliśmy prezentację drugiej strony medalu – czyli opinię dyrektora zarządzającego Leo Burnett – Jarosława Ziębińskiego, oraz dyrektora kreatywnego w tejże agencji – Dariusza Zatorskiego. A oto i druga strona.
Jak pamiętamy głównym zarzutem ze strony Leo Burnett, który został przedstawiony w nadesłanym do redakcji „Media i Marketing Polska” oświadczeniu, była rutyna w zasadach oceny prac, jak również niemożność porozumienia się z organizatorami w związku z jej dalszym rozwojem.
„Kreatura najpierw popadła w rutynę, a potem skostniała. Wszelkie sugestie i próby stymulowania jej dalszego rozwoju, jak do tej pory, spełzły na niczym. Niepokój budzi również fakt, że jej organizatorzy koncentrują się na rozbudowie sfery otaczającej Kreaturę, nie troszcząc się o jakąkolwiek reformę najważniejszej przecież, merytorycznej części konkursu. Naszym zdaniem taki stan rzeczy może doprowadzić do tego, że Kreatura, tak zasłużona dla naszego rynku, przestanie być wyznacznikiem standardu w polskiej kreacji reklamowej”. – brzmiały słowa oświadczenia.
Dyrektor Zarządzający Leo Burnett Polska – Jarosław Ziębiński zaznacza, że ma na uwadze przede wszystkim dobro polskiej reklamy, w przeciwieństwie, jak twierdzi, do Kehrta C. Reyhera, który swoją agresywną wypowiedzią potwierdził tylko fakt, że kierowała nim obawa o własne interesy. Ziębiński pokreśla, że wbrew zapewnieniom organizatora festiwalu Kreatura, współpraca z organizatorem nigdy nie była partnerska.
Co więcej, dyrektor zarządzający Leo Burnett podaje konkretne przykłady propozycji usprawnienia zasad funkcjonowania jury a także festiwalu Kreatura, jakie wielokrotnie przedstawiał organizatorom festiwalu. Jest to chociażby wprowadzenie do jury międzynarodowego środowiska dyrektorów kreatywnych liczących się na świecie agencji, co pomogłoby w podniesieniu nie tylko rangi festiwalu, ale również w „wyprowadzeniu polskiej reklamy z zaścianka”.
Ziębiński tłumaczy reakcję Kertha C. Reyehra tym, że niezgłoszenie prac jednej z największych w Polsce agencji, stanowi dotkliwy cios dla przedsięwzięcia biznesowego jakim jest dla w.w. festiwal. (Wpisowe, które musi zapłacić każda agencja wyrazająca chęć wzięcia udziału w festiwalu to 500 zł., zgłoszenie pojedynczych prac w kategorii TV/Film to wydatek rzędu 990 zł. za każdą (w przypadku zgłoszenia prac w liczbie od 1 do 5;gdy liczba ta jest większa cena każdej z nich wynosi 890 zł. ), w kategorii radio/druk/Internet każda zgłoszona praca to kolejne 750 zł. (więcej prac z tej kategorii jest jednoznaczne ze zniżką rzędu 100 zł. za każdą zgłoszoną pracę). Zgłoszenie całej kampanii (w przedziale od 1 do 3) to koszt 1800 zł. za wszystkie media, większa ilość kampanii kosztuje 1500 zł. za każdą.)
Dariusz Zatorski – dyrektor kreatywny w Leo Burnett Polska – potwierdza fakt, że biorąc udział w obradach jury wielokrotnie podkreślał konieczność zmian. Narzekał, np. na fakt, ze „jurorzy nigdy nie wiedzą co wybierają!”. Chodzi o to, że wychodząc z obrad, nie jest im znany rezultat głosowania, które tylko do pewnego momentu jest jawne. Jak twierdzi Dariusz Zatorski, na zgłaszane propozycje zmiany tej procedury nie doczekał się odzewu.
Kolejny mankament, to fakt, iż agencja Leo Burnett jako po części pomysłodawca festiwalu powinna być co roku informowania o zmianach w zasadach działania festiwalu, tymczasem bez uprzednich konsultacji w „Media i Marketing Polska” pojawia się ogłoszenie, że prace są przyjmowane do 15 grudnia…
Najważniejsze chyba w całym „sporze”, bądź tez mistyfikacji sporu jest fakt, że agencje nie maja obowiązku zgłaszania swoich prac na festiwale reklamy.
„Miałem tylko nadzieję, że tak jak festiwal EFFIE jest wyznacznikiem standardów efektywności reklamy, tak Kreatura stanie się wyznacznikiem tych standardów dziedzinie kreatywności. Tak się jednak nie stało. Nie zgłosiliśmy prac w tegorocznej edycji festiwalu nie ze względu na jakieś osobiste antypatie, czy chęć „bojkotowania”, a po prostu, dlatego, że Kreatura przestała spełniać nasze oczekiwania” – mówi Jarosław Ziębiński.
Podkreśla, że tak się stało również z krakowskim festiwalem Crackfilm, festiwalem Idea, czy Złote Orły z tą różnicą, że w ostatnim z wymienionych agencja nigdy nie brała udziału, ponieważ nie odpowiadała jej formuła tegoż festiwalu.
Ziębiński wyraził też nadzieję na forum agencji, które będą w stanie zmienić coś w polskiej reklamie, ponieważ według jego słów Forum Dyrektorów Kreatywnych, które zbiera się raz do roku, tak naprawdę nie istnieje.