„Uważam, że decyzja tygodnika +Wprost+ jest bardzo trafna – mam rzecz jasna na myśli osobę mojego przyjaciela, kolegi, pana Verheugena” – powiedział premier odbierając tytuł.
Verheugen zrewanżował się tym samym, mówiąc, że tytuł przypadł właściwej osobie, a Leszek Miller to polityk dynamiczny, pragmatyczny, z dużą energią. W negocjacjach bardzo odporny, ale jednocześnie elastyczny.
„To niezwykły człowiek o bogatej osobowości, wielkiej pasji, przyjaciel Polski i Polaków” – powiedział o Verheugenie Miller.
Dodał, że kiedy się poznali, pierwszy wieczór poświęcili na opowiadanie dowcipów. Przytoczył jeden z nich, który – jak mówił – bardzo się Verheugenowi podobał: „Mieszkaniec Moskwy dzwoni do znajomego z Nowosybirska i pyta się, czy to prawda, że jest u nich minus 50 stopni Celsjusza. Znajomy zaprzecza, mówiąc, że jest tylko minus 30 stopni. A na uwagę, że informacje o minus 50 stopniach podaje się w Moskwie, odpowiada: to chyba że na zewnątrz…”.
„Głęboko wierzę w to, że Polska ma ważne zadanie dla siebie w Europie i jest gotowa je spełnić” – powiedział Verheugen. Według niego Polska nie przychodzi do Unii z pustymi rękami, ale jako kraj, który „nas wzbogaci i otworzy nowe perspektywy”.
Miller i Verheugen otrzymali swoje portrety wykonane przez Edwarda Dwurnika oraz wieczne pióra. Tytuł Człowieka Roku „Wprost” przyznał po raz 12. Po raz pierwszy redakcja przyznała tytuł dwóm osobom, po raz pierwszy też wśród laureatów znalazł się cudzoziemiec.