A akcje największych firm wydobywczych zyskały po kilkaset procent – pisze Dziennik. Polska, której nie brakuje węgla powinna wykorzystać światowe prosperity – przekonują eksperci rynku surowcowego.
„Banki i domy maklerskie radykalnie podniosły swoje prognozy dla cen surowca w tym i następnym roku. Według nich ceny węgla energetycznego i koksującego podwoją się albo nawet potroją” – uważa Jurgen Maier, zarządzający funduszami w zespole ds. rynków wschodzących Raiffeisen Capital Management. Jego zdaniem powinno się to przełożyć także na wysoki wzrost zysków przedsiębiorstw z branży wydobywczej.
Jak mówi z kolei Dziennikowi Mathieu Negre, zarządzający z Fortis Investments – „Akcje spółek węglowych są dziś postrzegane jako zabezpieczenie przed rosnącą na całym świecie inflacją.” Jego zdaniem jedynie wielkie rozczarowanie globalnym wzrostem mogłoby zaszkodzić tej branży. Negre, specjalizujący się w rynkach wschodnich, spodziewa się, że ceny węgla pozostaną na wysokim poziomie w najbliższym czasie. Jednym z motorów wzrostu będą inwestycje infrastrukturalne w krajach azjatyckich i Ameryki Południowej, a także zapotrzebowanie na stal. „Wysokie ceny ropy naftowej skłaniają elektrownie do coraz częstszego przechodzenia na opalanie węglem” – dodaje Jurgen Maier.
Tymczasem w Polsce, gdzie zalegają największe pokłady węgla brunatnego w Europie, ani jedna górnicza firma nie jest notowana na giełdzie. Najwcześniejszy możliwy debiut to wejście na GPW Bogdanki na przełomie 2008 i 2009 roku.