Brak hitów kasowych wśród filmów nominowanych do statuetki za najlepszy film skutkuje tym, że tylko 23,7 proc. osób które obejrzały transmisję z rozdania Oskarów widziało choć jeden z nominowanych filmów. Raport IMMI wskazuje, że najwięcej badanych 15,3 obejrzało film "Juno", 8,2 proc. "To nie jest kraj dla starych ludzi", 4,1 proc. widziało film "Pokuta", 3,9 proc. "Michael Clayton", a tylko 3,8 proc. najczęściej wskazywany przez krytyków jako faworyt wieczoru, obraz "Aż poleje się krew".
Badania przeprowadzone w sześciu największych metropoliach sugerują, że to nie informacja o nominacji obejrzanego filmu zachęciła ich do oglądania gali rozdania Oskarów. – Ci, którzy obejrzeli oskarową transmisję, ale nie widzieli wcześniej żadnego z nominowanych filmów stanowią ogromny potencjał kinowy dla wszystkich z nominowanych filmów – stwierdza Amanda Welsh, szefowa działu badań Integrated Media Measurement Inc.
IMMI przeanalizowało również problem od drugiej strony pytając, jaka część osób, które widziały nominowane filmy, włączyła telewizor w niedzielny wieczór, by zobaczyć, do kogo powędruje statuetka. W przypadku filmu "To nie jest kraj dla starych ludzi" było to 56 proc., "Pokuta" 51 proc., "Aż poleje się krew" 44 proc., "Juno" 41 proc., a w przypadku "Michael Clayton" tylko 35 procent.
– Z drugiej strony fakt, że tak dużo osób, które obejrzały choć jeden z nominowanych filmów, zasiadło przed telewizorem, by obejrzeć rozdanie Oskarów podkreśla wpływ tych filmów na kinomanów – dodaje Welsh.