Wybory prezydenckie podzieliły Polskę na dwa kraje: Polskę solidarnych Lecha Kaczyńskiego i Polskę wolnych Donalda Tuska. Kandydat PiS zwyciężył dzięki silnemu poparciu na wsi .
Sprawdziły się przedwyborcze prognozy. Na Donalda Tuska głosowała „Polska sukcesu”: miasta, ludzie młodzi i lepiej wykształceni. To osoby, którym we współczesnej Polsce dobrze się powodzi lub przynajmniej mogą liczyć z racji młodego wieku lub dobrej edukacji na sukcesy w nieodległej przyszłości. Im pewnie spodobało się, że w kampanii przedwyborczej kandydat PO nad solidarność społeczną przedkładał wolność i swobodę wyboru dla każdego.
Lecha Kaczyńskiego poparli zaś ci, którzy są w dzisiejszej Polsce gorzej sytuowani (może więc liczą na zastąpienie III RP przez IV RP?): osoby starsze, słabiej wykształcone i mieszkańcy wsi. To pewne osoby, które widzą swoją szansę w „Polsce solidarnej”, jaką w swojej kampanii proponował kandydat PiS.
Szczególnie mocno opowiedzieli się za Kaczyńskim mieszkańcy wsi, którzy stanowią prawie 40 proc. uprawnionych do głosowania. Wśród nich kandydat PiS uzyskał prawie dwukrotną przewagę nad konkurentem! Pomogło mu w tym pewnie poparcie uzyskane od obu kandydatów partii wiejskich na prezydenta – lidera Samoobrony Andrzeja Leppera (15,1 proc. głosów – trzeci wynik w I turze) i Jarosława Kalinowskiego z PSL (1,8 proc. głosów w I turze).
Kaczyńskiemu udało się pozyskać prawie cztery piąte wyborców Leppera z I tury. To więcej, niż przewidywały jakiekolwiek przedwyborcze prognozy. W przyciągnięciu elektoratu Leppera Kaczyńskiemu pomogła zapewne nie tylko deklaracja poparcia ze strony lidera Samoobrony, ale i głoszone w ostatnich dniach kampanii wyborczej przez samego kandydata PiS miłe tej grupie wyborców hasła skierowane przeciw Leszkowi Balcerowiczowi.
Tuskowi udało się za to pozyskać blisko 75 proc. elektoratu czwartego w I turze Marka Borowskiego (kandydat SdPl zdobył wtedy 10,3 proc. głosów). To pewnie rezultat zarówno poparcia kandydata Platformy przez samego Borowskiego, jak i przez Aleksandra Kwaśniewskiego. Mimo to i Kaczyński uszczknął coś z tej grupy wyborców – może dzięki socjalnym obietnicom. Udało mu się bowiem uzyskać poparcie aż co czwartego wyborcy Borowskiego z I tury.
Lech Kaczyński między I a II turą zmobilizował nieco więcej „nowych wyborców”, czyli osób, które nie głosowały w I rundzie, a zdecydowały się głosować w II turze. W tym punkcie nie sprawdziły się przedwyborcze prognozy, które wróżyły większe poparcie „nowych wyborców” dla Donalda Tuska. Najwyraźniej jego „sondażowi” zwolennicy w dniu wyborów zdecydowali się zostać w domach. Można więc powiedzieć, że stosunkowo niska frekwencja (znacznie mniejsza niż w 1995 r., kiedy do urn poszło aż 68 proc. uprawnionych, by wybrać między Aleksandrem Kwaśniewskim i Lechem Wałęsą) sprzyjała kandydatowi PiS.
Podobnie wyglądało poparcie wśród zwolenników poszczególnych partii politycznych. Na Lecha Kaczyńskiego głosowało: • 89 proc. zwolenników PiS (tzn. aż 11 proc. elektoratu macierzystej partii odebrał mu lider PO); • 86 proc. LPR (pomogło zapewne poparcie Radia Maryja i o. Tadeusza Rydzyka); • 82 proc. Samoobrony; • 69 proc. PSL (te dwa wyniki potwierdzają, że o zwycięstwie Kaczyńskiego rozstrzygnął elektorat wiejski); • 25 proc. SLD (to pewnie znów tzw. elektorat socjalny); • 22 proc. SdPl; • 15 proc. Demokratów.pl i • 7 proc. PO.
Zaś na Donalda Tuska głosowało: • 93 proc. zwolenników PO; • 85 proc. Demokratów.pl (choć pięć lat temu od poprzedniczki Demokratów, czyli Unii Wolności, oddzieliła się Platforma); • 78 proc. SdPl; • 75 proc. SLD; • 31 proc. PSL; • 18 proc. Samoobrony; • 14 proc. LPR i 11 proc. PiS.
Zachód Tuska, wschód Kaczyńskiego
Polska podzieliła się na dwie części. Wschód, czyli dawna Galicja i Kongresówka, zagłosował na kandydata PiS. Zachód, czyli tereny dawnego zaboru pruskiego oraz ziemie zachodnie i północne, na kandydata PO. Każdy kandydat wygrał w ośmiu z szesnastu polskich województw, ale to Lech Kaczyński miał w „swoich” wygranych województwach zazwyczaj większą przewagę. To wyniki sondażu PBS-OBOP dla TVP zrobionego wśród osób wychodzących z lokali wyborczych.
Kaczyński największe poparcie uzyskał na Podkarpaciu, gdzie prawica, także ta skrajna jak LPR, zawsze ma najlepsze wyniki. Zagłosowało tam na niego aż 74 proc. wyborców.
Co najmniej 60 proc. uzyskał także: • w Małopolsce (60 proc.) – drugim województwie dawnej Galicji; na ścianie wschodniej: • na Lubelszczyźnie (69 proc.), która tradycyjnie głosuje na partie wsi – Samoobronę i PSL – a ich wyborcy teraz poparli kandydata PiS; • na tradycyjnie prawicowym Podlasiu (64 proc.), które np. już w okresie międzywojennym silnie popierało endecję; oraz w dwóch niezbyt zamożnych województwach centralnej Polski: świętokrzyskim (65 proc.) i • łódzkim (61 proc.).
Kandydat PiS nieznacznie zwyciężył w:• województwie mazowieckim (z wyłączeniem Warszawy) – 52 proc. oraz • kujawsko-pomorskim (także 52 proc.).
Donald Tusk najlepszy wynik uzyskał na: • Opolszczyźnie (63 proc.), która jest zamieszkana przez Polaków, Niemców i Ślązaków oraz • na Pomorzu (59 proc.), z którego sam się wywodzi. Poparł go także: • Śląsk, gdzie jest największy w Polsce odsetek ludności miejskiej (54 proc.) i • Wielkopolska (53 proc.).
Tusk zdobył też przewagę na ziemiach zachodnich i północnych – czyli terenach odzyskanych przez Polskę po II wojnie światowej – dominuje tam ludność napływowa: • w Dolnośląskiem (56 proc.); • Lubuskiem (54 proc.); • Zachodniopomorskiem (58 proc.) i • Warmińsko-Mazurskiem (55 proc.).
Tak samo Polska podzieliła się dziesięć lat temu, kiedy o prezydenturę rywalizowali Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa. Wtedy głosujący dziś na Tuska zachód Polski poparł Kwaśniewskiego. Zaś obecnie popierający Kaczyńskiego wschód opowiedział się za Wałęsą.