Dlaczego TVP ma nie przedłużyć kontraktu z Kamilem Durczokiem? – Jedną z przyczyn może być to, że niektórym ludziom jego nazwisko za bardzo kojarzy się z osobą Waldemara Dubaniowskiego, szefa gabinetu Aleksandra Kwaśniewskiego. Tylko czy polityczne zamieszanie to powód, aby odebrać widzom lubianego dziennikarza? – zastanawia się „Fakt”.
– Problemy Durczoka trwają już od kilku miesięcy. Na dobre zaczęły się jednak jesienią. Dziennikarzowi, który jako twarz „Wiadomości” i gospodarz programu „Debata”, od wielu lat w trakcie kampanii wyborczych prowadzi wieczory wyborcze, uniemożliwiono przeprowadzenie wywiadu na żywo z Donaldem Tuskiem. Zamiast duetu Durczok – Gawryluk, który w tym sezonie prowadził przedwyborcze debaty, rozmowę z Tuskiem przeprowadzili Krzysztof Skowroński i Dorota Wysocka-Schnepf. Dla dziennikarza był to afront. Zwłaszcza, że przy okazji postawiono mu zarzut stronniczości. Osoby związane ze środowiskiem PiS miały podobno interweniować u samego prezesa TVP Jana Dworaka, by usunąć Durczoka z wizji – przypomina dziennik.
– Kolejne problemy pojawiły się później. W świetnym i lubianym programie „Debata” zabroniono Durczokowi podnosić tematy polityczne. A prowadzenie programu o promu społecznym, jak TVN-owskie „Rozmowy w toku” to przecież dla dziennikarza tej klasy żadne wyzwanie. Sam Durczok jest wściekły. Jemu już chyba zresztą na TVP nie zależy. Bo, po co mu kontrakt ze stacją, w której nie pozwała mu się wykorzystywać swoich możliwości – pisze „Fakt”.