„Gazeta Wyborcza” pisze, że dla partii Andrzeja Leppera obecność tam jego ludzi to test wzajemnych relacji między sygnatariuszami paktu stabilizacyjnego. – Jeśli nie dostaniemy stanowisk w radzie, będzie to dowód, że PiS traktuje nas jak kwiatek do kożucha. W naszych stosunkach nastąpi wtedy epoka lodowcowa – zapowiada Czarnecki.
Nieoficjalnie politycy Samoobrony podkreślają, że stanowiska w TVP są dla nich ważniejsze od stołków w rządowych agencjach rolnych, które miałyby im przypaść po przystąpieniu partii do paktu stabilizacyjnego.
– Musimy mieć wpływ na to, jak nas będą pokazywać. Nie chcemy już być partią klasową, która ma elektorat tylko na wsi i w małych miastach – mówi „Gazecie Wyborczej” anonimowo jeden z rozmówców.
Czarneckiemu nie podoba się, jak telewizja pokazuje jego partię: – Albo jesteśmy pomijani, albo przedstawiani w krzywym zwierciadle.
– Jeśli rada nadzorcza TVP w dalszym ciągu będzie liczyć dziewięć osób, Samoobrona zażąda w niej trzech stanowisk. W przypadku zmniejszenia jej składu do siedmiu osób – dwóch. W obydwu przypadkach kandydatką Samoobrony miałaby być Anna Milewska. Obecnie jest w radzie nadzorczej TVP z rekomendacji Danuty Waniek. W większości przypadków głosowała jak lewa część rady. Milewska bez powodzenia kandydowała do Sejmu z listy Samoobrony w okręgu radomskim. Należy do partii – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.
Kandydatów do rady nadzorczej w kwietniu lub maju wybierze KRRiT. – Upartyjnienie rady zawsze było problemem. Dlatego członkowie obecnej KRRiT zdecydowali, że kandydatów do nowej rady nadzorczej mają rekomendować organizacje społeczne, stowarzyszenia naukowe, dziennikarskie i biznesowe – uważa Jarosław Sellin, wiceminister kultury i członek KRRiT w latach 1999-2005:
Inny sygnatariusz paktu stabilizacyjnego – LPR – nie ma takiego apetytu na TVP. – Nie będziemy nikogo desygnować do rady nadzorczej TVP – zapewnia jej szef Roman Giertych. – Chciałbym, żeby trafili tam ludzie kompetentni, a nie tacy, którzy mają legitymacje LPR – dodaje.