– Nie możemy utrzymywać tej telewizji – powiedział Jacek Grochowina prezes TP Emitel, spółki zarządzającej obiektami nadawczymi TP SA. W październiku kilkakrotnie wyłączano warszawski nadajnik Pulsu. Teraz nie działają już wszystkie urządzenia rozsyłające sygnał Pulsu. 1 listopada zapadła decyzja o wyłączeniu nadajników stacji znajdujących się m.in. w Krakowie, Opolu i Łodzi.
Rzecznik TV Puls Robert Szaniawski zapewnia, że telewizja cały czas emituje normalnie swój program przez kablówki i platformę cyfrową.
– Niewykluczone, że będziemy wznawiali emisję również z poszczególnych nadajników naziemnych, zaczniemy płacić zaległości spółce TP Emitel. Ale nie mogę podać żadnych konkretów. Trwają negocjacje – powiedział.
Strony nie ujawniają, ile TV Puls jest winna Telekomunikacji. Według Macieja Pawlickiego z zarządu TV Familijnej, wszystkie długi stacji wynoszą kilkanaście milionów złotych, w tym ok. cztery miliony – wobec instytucji krajowych.
Pod koniec października Pawlicki przyznał, że nie jest wykluczone, iż stacja przestanie nadawać z końcem listopada. Przedstawiciele stacji twierdzą, że ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Jako bezpośredni powód kłopotów finansowych władze Familijnej podają niespłacenie przez jednego z udziałowców spółki – firmy Prokom Investments – kwoty 26 milionów złotych za objęte przez nią obligacje.
Ewentualna upadłość Telewizji Familijnej nie musi oznaczać końca TV Puls. Ojcowie franciszkanie – właściciele koncesji stacji – mogą przekazać produkcję programu np. innej, być może nowo utworzonej firmie, która nie będzie obciążona żadnymi długami.