– Projekt ma usunąć poważne niedoróbki naszych przepisów telekomunikacyjnych i dopasować polskie prawo w tej dziedzinie do pakietu unijnych dyrektyw o łączności elektronicznej. To tym pilniejsze, że w kwietniu tego roku Komisja Europejska zagroziła Polsce i dziewięciu innym państwom UE, że pozwie je do unijnego sądu za opóźnianie liberalizacji rynku telekomunikacyjnego. – informuje 'Gazeta Wyborcza’
– Jednym z głównych zarzutów Brukseli (podobne postawiono Łotwie i Malcie) było niewprowadzenie na czas prawa do zachowania przez klienta numeru w przypadku zmiany operatora. To ogromna wygoda, bo wówczas nie trzeba informować znajomych o nowej komórce, drukować nowych wizytówek itd. Formalnie stosowne przepisy Polska wprowadziła, ale pozostają one martwe, bo parlament nie wskazał, jak dokładnie cała operacja ma wyglądać. W końcu uznano, że ustalą to sami operatorzy. Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty sieciom komórkowym dał na to czas do 10 października, a stacjonarnym – do końca roku. – donosi dziennik
– Na nowelizacji alternatywni operatorzy zyskają też w inny sposób. Chcąc wykorzystać infrastrukturę istniejących sieci potężnych konkurentów, np. podwieszając nadajniki pod ich maszty, nie będą już musieli żmudnie wykazywać, że samodzielna inwestycja byłaby nieuzasadniona ekonomicznie. Z kolei URTiP uzyska możliwość nadawania wszystkim decyzjom rygoru natychmiastowej wykonalności. Taki zapis był w projekcie obowiązującej ustawy, ale posłowie uznali, że daje on zbyt wielką władzę urzędowi, i wykreślili go. Obecnie operatorzy, np. najsilniejsza TP SA, mogą ignorować decyzje URTiP, odwołując się bez końca. – czytamy w 'GW’.