Włodzimierz Rudolf, przewodniczący oddziałowej „Solidarności”, mówi jednak, że tak naprawdę nie chodzi o kierownika informacji, ale o samego dyrektora Czartoryskiego. – To on odpowiada za to, co się dzieje w redakcji – twierdzi.
-Autorzy listu nie chcą się już wypowiadać pod własnymi nazwiskami. – Czartoryski zaczął prowadzić z nami rozmowy wychowawcze i to się może źle skończyć, bo zapowiadane są redukcje etatów – wyjaśnia „Rzeczpospolitej” jeden z nich. Dziennikarze nieoficjalnie mówią, że dyrektor stara się przypodobać nowej, prawicowej władzy. – Ostatnio nawet msze zaczęliśmy transmitować, co najbardziej zaskoczyło zatrudnionego w redakcji księdza – opowiada jedna z reporterek. Przypomina, że problem z kierownictwem ciągnie się od lat, a jego źródłem są dyrektorzy, którzy przychodzą do redakcji z nadania politycznego.
– Jako przykład Włodzimierz Rudolf przytacza sprawę Adama Kozaka, radnego wojewódzkiego SLD, któremu były wiceminister finansów i baron podkarpackiego Sojuszu Wiesław Ciesielski umorzył kilkaset tysięcy podatku. Sprawa była głośna w kraju, ale dziennikarzy rzeszowskiego ośrodka naciskano, by nie podejmowali tematu. – czytamy w „Rzeczpospolitej”