Były premier żądał początkowo od Wprost przeprosin i 100 tys. zł na cel dobroczynny. Opublikowanie w 2007 roku przez Wprost jego prywatnej rozmowy z Gudzowatym, w której wyrażał on wątpliwość co do legalności majątku Aleksandra Kwaśniewskiego, niewybrednie wyrażał się też o innych liderach lewicy, skończyło się dla Oleksego jego odejściem z polityki. Dziś w rozmowie z dziennikarzami Oleksy nie ukrywał swego żalu do Gudzowatego, za błąd uważał nawiązanie z nim znajomości.
Przed sądem prawnicy Oleksego, mecenasi Wojciech Wiza i Mariusz Paplaczyk oświadczyli, że wynegocjowali z pozwanymi ugodę, w myśl której naczelny Wprost Stanisław Janecki przeprosi Oleksego – o ile poczuł się dotknięty opublikowaniem nagrania.
– Ta ugoda satysfakcjonuje po części obie strony – oświadczył na to pełnomocnik Wprost, mec. Maciej Łuczak. Dziennikarzom wyjaśnił, że redakcja przyznaje, iż Oleksy mógł poczuć się dotknięty, ale nadal stoi na stanowisku, że dopuszczalne jest publikowanie rozmów osób publicznych, w których wyrażają one inne stanowisko niż oficjalne.