Miła i przytulna atmosfera, jaka panuje w redakcji, oraz komunikatywny naczelny mają pomóc dziennikowi w osiągnięciu sukcesu. Wanda Rapaczyńska, prezes Agory motywuje wprowadzenie nowego tytułu nasilającą się konkurencją na polskim rynku prasowym. Wkrótce zadebiutuje odpowiednik kompaktowej wersji „Die Welt”, oraz ogólnopolskie „Życie Warszawy”. Przedstawicie Agory nie ukrywają, iż największym konkurentem jest wydawnictwo zza zachodniej granicy.
„Nowy Dzień” ma osiągnąć rentowność w ciągu 3 lat (2008 r.). Ma początku działalności średni nakład wyniesie 250 tys. egzemplarzy. Według wiceprezesa Agory, Zbigniewa Bąka atutem dziennika ma być fakt, iż jest to projekt polski, autorski, który powstał z myślą o potrzebach polskich czytelników. Agora zakłada, że największy wzrost czytelnictwa „Nowego Dnia” przypadnie na przyszły rok. W 2007 r. strata operacyjna powinna ulec znacznemu zwiększeniu. W pierwszych miesiącach funkcjonowania Agora zainwestuje w nowy tytuł od 60 do 80 mln złotych. W przypadku rynkowego sukcesu, wydatki te zostaną zwiększone.
„Nowy Dzień” chce także utrzeć nosa wydawcom tygodników z programem telewizyjnym. W czwartki tytuł będzie o 50 groszy droższy. W tym dniu do gazety dołączany ma być dodatek telewizyjny „Nowy Dzień TV”. Znajdzie się w nim program 44 kanałów telewizyjnych ułożony według oglądalności. Od innych dodatków odróżniać będzie się mnogością i dokładnością opisów poszczególnych filmów i audycji.
Maciej Rutkowski, odpowiedzialny za marketing „Nowego Dnia” poinformował, iż w IV kw. 2005 r. przewidziane wydatki na kampanię reklamową powinny wynieść 25-30 mln euro. W całym przyszłym roku będzie to od 35 do 45 mln euro. Po zakończeniu kampanii teaserowej rozpoczął się kolejny etap promocji dziennika. Obejmie ona wszystkie rodzaje mediów, a także BTL.
Mimo tego, że rzeczywistość w „Nowym Dniu” będzie pokazywana nieco luźniej niż w przypadku opiniotwórczej „Gazety Wyborczej”, dziennik nie będzie zapominał o tematach politycznych. Będą one jednak prezentowane w odróżnieniu od brukowców prezentowane w „grzeczniejszy sposób”. „Dziennik pełen życia” jest gazetą dla całej rodziny. Zgrany zespół redakcyjny będzie starał się unikać mimowolnego ingerowania w życie gwiazd. Twórcy tytułu podkreślają, iż powstał on nie po to, aby tworzyć rzeczywistość, lecz ją pokazywać.
Redakcja „Nowego Dnia” zebrana została ze wszystkich najważniejszych tytułów w Polsce, zarówno dzienników opiniotwórczych, tygodników opinii i tabloidów, jak i magazynów branżowych, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych. Funkcję redaktora naczelnego gazety „Nowy Dzień” pełni Jerzy Wójcik. Jego zastępcami są Bożena Makowska, Grzegorz Piechota i Jarosław Śliżewski. Za koordynację całego projektu odpowiada Wojciech Fusek, wydawca dziennika. Najciekawsze wydarzenia z całej Polski przedstawia zespół dwudziestu dziennikarzy regionalnych, którymi kieruje Roman Imielski.
„Nowy Dzień” chce wykorzystać negatywne nastawienie czytelników do prasy brukowej, jednocześnie zapewniając im rozrywkę na wyższym poziomie. Z tego powodu makieta nie odznacza się krzykliwością. Twórcy gazety nie chcą, aby zyskała ona etykietę tabloidu. Mimo wszystko można odnieść wrażenie, iż jest to tabloid dla ludzi wykształconych, często prowadzących własną działalność gospodarczą. Rzeczywistym konkurentem tytułu jest Fakt. Wydawca, podobnie niczym TVN i ostatnio Polsat – chce wykorzystać awans społeczny wielu polskich rodzin, którzy poszukują treści ambitnych treści informacyjno-rozrywkowych. Dotychczas tych drugich w „Gazecie Wyborczej” było za mało. W „Fakcie” natomiast przedstawiano je w sposób krzykliwy. „Nowy dzień” powstał, gdyż jak twierdzą jego twórcy „polski rynek prasy się spolaryzował”. Ma to być gazeta środka dla milionów Polaków. Potencjalni odbiorcy to kobiety i mężczyźni w wieku od 25 do 50 lat, mieszkańcy miast i miasteczek, ze średnim lub wyższym wykształceniem.
W mediach pojawiły się już pierwsze komentarze dotyczące debiutującego dziennika. Jak na razie występują one w formie satyrycznej. W porannym programie AntyRadia Michała Figurskiego i Kuby Wojewódzkiego, dziennikarze uznali, iż „Nowy dzień” im się „nie podoba”. Postanowili zadzwonić do redakcji „Faktu” i „Super Expressu” i poinformować, iż pozostaną ich wiernymi czytelnikami. W „Fakcie” występowali jako wiejskie małżeństwo zachwycone tabloidem: tematami i loterią „Faktogrą”. Mówili, że „Nowy dzień” tytułom w niczym nie dorównuje. Wspomnieli także o rzekomym trzyrękim Januszku pochodzącym z ich wsi, którego Fakt powinien opisać. Przedstawicielka dziennika z uwagą i dumą wysłuchała wypowiedzi i podziękowała za poparcie, co również zostało skomentowane – „miła, jak na Niemkę”. „Super Express” nie był tak gościnny. Dziennikarze dodzwonili się do działu fotograficznego. Natychmiast podkreślili szacunek do zdjęć „pijanej Brodzik” i innych prezentowanych w „Super Expressie”, a także wyrazili swoją niechęć do „Nowego dnia”. Dziennikarz dostrzegł szybko ironiczny ton rozmowy i…. rozłączył się.