– Chiny to obecnie jedno z najważniejszych państw świata. Tymczasem żadna polska redakcja nie ma tam stałego korespondenta – tłumaczy „Press” powody tej decyzji Waldemar Siwiński, prezes PAP.
Według Siwińskiego agencja rozważa pomysł zatrudnienia korespondenta, który obsługiwałby jednocześnie Budapeszt i Wiedeń.
Roczny koszt utrzymania zagranicznej placówki PAP to 250-300 tys. zł, w zależności od kraju, w którym ona działa. Po likwidacji placówki w Iraku środki wydawane na jej utrzymanie PAP przeznaczy na prowadzenie placówki właśnie w Pekinie.
Obecnie PAP ma stałych, etatowych korespondentów w Brukseli, Moskwie, Waszyngtonie, Londynie, Berlinie, Rzymie i Kijowie. Agencja współpracuje również z dziennikarzami m.in. w Nowym Jorku, Pradze i Wilnie.