Białoruska milicja zatrzymała również dziennikarkę Telewizji Polskiej Agnieszkę Romaszewską przed Domem Polskim w Szczuczynie niedaleko Grodna. Reporterka nie miała przy sobie akredytacji.
Dokument ma dostarczyć Romaszewskiej korespondent Polskiego Radia. Agnieszkę Romaszewską zatrzymano tuż po przyjeździe do Szczuczyna, przed Domem Polskim, gdzie odbywa się posiedzenie tak zwanego starego zarządu Związku Polaków na Białorusi.
– Już kiedy wychodziliśmy z siedziby Związku Polaków w Grodnie obserwowało nas dwóch białoruskich tajniaków w brązowym Renault. Trzeci filmował każdy nasz ruch – mówi Wacław Radziwinowicz. – Jak tylko wyjechaliśmy z Grodna zatrzymał nas białoruski patrol drogowy. Milicjanci chcieli przyczepić się do papierów samochodu, ale stanęło tylko na zapłaceniu mandatu. W międzyczasie patrol otrzymał jednak telefon, po którym nie pozwolono nam odjechać i zdjęto z naszego samochodu tablice rejestracyjne – donosi Radziwinowicz.
Dziennikarzom „Gazety” udało się wezwać taksówkę i ruszyć w dalszą drogę. Policja zatrzymała jednak ich kierowcę Jerzego Porzeckiego.