„Zgazu Tanoga” to odpowiedź Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na sytuację na drogach, szczególnie wśród tzw. „młodych kierowców”. Według raportu pt. „Wypadki drogowe w Polsce w 2014 r.” , kierowcy w wieku 18-24 lata powodują blisko 21% wszystkich wypadków w naszym kraju. Przyczyną ok. 40% z nich jest niedostosowanie prędkości do warunków ruchu. Młodzi kierowcy nie mają doświadczenia, przeceniają własne umiejętności i mają skłonność do brawury.
Agencja John Pitcher, by dotrzeć do grupy docelowej zdecydowała się stworzyć się kampanię viralową. Mistrz Tanoga, który dzięki swojemu doświadczeniu i wielkiemu opanowaniu szkoli nadmiernie pewnego siebie młodego kierowcę, uczy go cierpliwości, pokory i szacunku dla innych na drodze. Kampania ma zainspirować młodych odbiorców do zerwania z negatywnymi nawykami i odpowiedzialnego podejścia do tematu jazdy samochodem.
By ocenić to, czy się udało, trzeba oczywiście zaczekać na efekty. Już dzisiaj można jednak stwierdzić, że tym razem akcja nie budzi politowania. „Nie wierzę, że coś tak dobrego zostało zrobione przez ministerstwo.” to pierwszy komentarz udostępniony pod spotem i wcale nie stanowi on odosobnionej opinii. Branża, która na „Stop dopalaczom” nie zostawiła suchej nitki, także się pod nią podpisuje. – Historia Zgazu Tanogi jest lekka, zabawna i miła w odbiorze. Nie szokuje niepotrzebnie, nie moralizuje, nie trąci komunałami, czy dydaktycznym tonem. W tej „gładkości” przekazu i formy tkwi siła, bo to jedna z najlepszych dróg dotarcia do osób młodych, a z pewnością najbezpieczniejsza – ocenia Marcin Świejkowski, strateg z Fabryki Komunikacji Społecznej. – Narrację zbudowano na klasycznej w kinie akcji konwencji przygotowań do walki życia, gdzie surowy i nieco ekscentryczny mentor szkoli i strofuje młodego adepta. To dobrze dobrany pomysł egzekucyjny, bo początkujący Bruce Lee, czy młody Padawan, to ktoś z kim młody i krnąbrny kierowca może się utożsamiać bez ujmy na honorze.
Urzędnicy Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego tym razem – być może wyciągając wnioski z zamieszania, jakie wywołały „dopalacze” kolegów – nie zdecydowali się na realizację kampanii własnym sumptem. I choć wątpliwe, by „Zgazu Tanoga” zanotowała tak dużą liczbę wyświetleń, trudno oprzeć się wrażeniu, że ma szansę na to, by potraktować ją poważnie… choć to i tak dopiero początek.
– Każda tego typu akcja, jest jedynie kroplą, która drąży kamień. Ta kropla trafiła w punkt – przypomina jednak Świejkowski i ty właśnie pojawia się jedyny zgrzyt. Bo choć spot „Zgazu Tanoga” jest udany, to jedynie element całej akcji, której mimo wszystko brakuje konsekwencji.