Firma odzieżowa „I Love Ugly” promuje męską biżuterię zdjęciami, które wywołały skrajne emocje.
Ich bohaterami są – co warto podkreślić – ubrani panowie, trzymający ręce na nagich piersiach, pośladkach czy… łonie. Czy przekroczono granice dobrego smaku? Patrząc na fotografie, którymi firma chwali się m.in. na Facebooku, można zastanowić się nad ich przekazem. A ten wydaje się dość jasny – samiec alfa pokazuje kobiecie, gdzie jej miejsce.
Kobiece ciało w XXI wieku nagminnie jest nadużywane w reklamach. Wszystko, co staje się obiektem pożądania, musi najwyraźniej mieć z nim związek. Z takiego założenia ciągle wychodzą reklamodawcy. Wniosek ten nasuwa się bowiem, gdy przed oczami pokazuje się nagość, nie zmysłową, lecz uwłaczającą kobiecie.
Warto zaznaczyć: tej bez twarzy, zwyczajnie seksistowskiej. Tak jest właśnie w przypadku tej reklamy.
Jeżeli „I Love Ugly” chodziło o zainteresowanie, to osiągnęła cel. Pytanie tylko, jaki? Najwięcej do powiedzenia na ten temat miały panie. Jak można przeczytać w mediach społecznościowych, protestują, bo ich zdaniem przedstawiono je jako obiekt seksualny. Wbrew pozorom, szumu narobiły nie tylko feministki, ale również władze Nowej Zelandii, dbające o prawa kobiet.
Firma oczywiście nie jest odosobniona w myśleniu, że kobieca nagość jest dźwignią handlu. Niedawno polska marka Mohito wyszła z podobnego założenia – podobnie reklamowała przecenione dodatki, o czym pisaliśmy. Twórcy kampanii byli jednak ciut subtelniejsi od nowozelandczyków. Być może nie wiedzą jeszcze wszystkiego o zasadach rządzących marketingiem. Najważniejsza brzmi chyba: brzydkie zagrania przynoszą wielki zysk.