ukazuje się od 10 lat. Za pośrednictwem Interii mailing ten trafił na bezpłatne konta użytkowników.
Kilka dni później – również za pośrednictwem Interii w skrzynkach pocztowych użytkownicy mogli znaleźć mailing wakacyjnego wydania miesięcznika Businessman Magazine.
Porównanie obu budzi podejrzenie, że mailing BM jest zwierciadlanym odbiciem mailingu FORMY. Ale bliższy ogląd po otwarciu załączonego w mailingu pliku nie pozostawia już żadnych złudzeń, a w dodatku zdradza straszne partactwo. Plagiat jest oczywisty, bo:
– Pasek tytułowy mailingu BM jest taki sam jak w „FORMIE” – Z FORMĄ NA WAKACJE (byłby to marketing charytatywny BM na rzecz FORMY?)
– Każdy internauta po kliknięciu w obu mailach w ikonkę WIDOK, a następnie wybraniu ŹRÓDEŁ otworzyć może kod html, który jest swoistym kodem genetycznym przekazów elektronicznych. Porównanie obu kodów html to żywy dowód na to, że sprawca plagiatu nawet nie zadbał o zatarcie śladów!
– W kodzie html mailingu Businessman Magazine pojawia się „Skuter” i „strzałka”, ale o żadnym skuterze przecież nie ma mowy w mailingu BUSINESSMANA. A skuter – owszem – czeka, ale na Czytelników FORMY. Strzałka zaś pojawia się i jest „przewodnikiem” po FORMIE, a w BM – nie ma jej wcale!
Z wyjaśnień uzyskanych w Interii Pani Monika Sysło wynika, że mailing ten nie został wyprodukowany w Interii lecz dostarczony przez BM wraz ze zleceniem rozpowszechnienia. Czy mailing powstał siłami własnymi BM czy na zlecenie poza tym wydawnictwem – to rzecz do ustalenia u źródła.
Ale jest sprawa: otóż zawłaszczenie dzieł na nośnikach elektronicznych wydaje się proste: przekazy tak ulotne wydają się wymarzone, by po nie sięgać jak po swoje i korzystać z cudzej pracy.
Bezkarnie – bo dowody szybko się rozpływają w przestrzeni wirtualnej. Ale – jak się okazuje – równie proste jest jej stwierdzenie. Czy prawo jest bezradne wobec faktu, że szacowny wydawca włazi w cudze buty i udaje, że biega we własnych?
Zdaniem mecenasa Grzegorza Szprycha prawnika Internet Designers – nie! Ochrona praw autorskich obowiązuje niezależnie od nośnika.
Stanowisko firmy:
– Produkty Internet Designers są efektowne, a profesjonalizm firmy – zweryfikowany został przez takie firmy jak:
o Nestle Polska
o Europejski Fundusz Leasingowy
o Cyfra +
o KFC i Pizza Hut
doceniające nasze znakomite realizacje. Jest zatem oczywiste, że firma się nie godzi na zawłaszczenie własnego dorobku.
ID zbagatelizowałby prawdopodobnie całą tę sprawę, gdyby plagiat dokonany został przez amatorów. Ale dokonało tego szanowane wydawnictwo. Nasz klient – Motor Presse Polska płaci za określony produkt. Jeśli trafi w Internecie na swój zakup eksploatowany przez innego wydawcę, to może podejrzewać naszą firmę o nierzetelność kupiecką – że ten sam produkt sprzedała dwa razy i w dodatku tak niechlujnie, że wyszło to aż na tytułową belkę strony.
Co do strat: potencjalne straty poniósł ID, bo klient na rynku usług jakim jest Businessman Magazine wyraźnie takiego produktu potrzebował, skoro wszedł w jego posiadanie, ale – niestety – nie zapłacił. Eksploatuje produkt jak własny.
Plagiat dla profesjonalistów jest rzeczą oczywistą: lustrzane odbicie layoutu. Ale własność intelektualna tego dzieła chronionego prawem autorskim jest ukryta niczym kod genetyczny w kodzie HTML i wyszła na jaw – na górę, aż na belkę. To jest argument nie do obalenia.
Celem nagłośnienia sprawy jest pokazanie problemu ochrony praw autorskich w Internecie, gdzie technologia nie pozwala na właściwie zabezpieczenie danych przed nieuprawnionym wykorzystaniem przez osoby lub firmy trzecie, a prawo jest w tym obszarze działalności gospodarczej nieskuteczne. Pozostaje liczyć na etyczne postępowanie konkurentów.