Była to prawdziwa "epidemia" wśród stron, które zaplanowały informowanie online o przebiegu wyborów. Mniej więcej w połowie wyborczego dnia strony te okazały się dla internautów niedostępne.
Korrespondent.net twierdzi, że mechanizm wyłączenia wybranych stron z sieci był bardzo prosty – ich nazwy, określane fachowo jako DNS, zostały usunięte ze spisów państwowego dostawcy usług internetowych na Białorusi – Belpak, który jest w tym kraju monopolistą; wszyscy inni dostawcy muszą realizować łączność internetową za jego pośrednictwem.
DNS (ang. Domain Name System) jest usługą internetową polegającą na "tłumaczeniu" nazw domen internetowych na odpowiadające im adresy numeryczne, czyli IP. Za każdym razem, kiedy internauta podaje w przeglądarce internetowej nazwę pożądanej domeny (strony, portalu), provider, czyli dostawca usług internetowych, musi to przełożyć na adres IP, wykorzystując bazę danych w swoim serwerze DNS, a jeśli nie znajdzie jakiejś nazwy – "pyta" inne serwery. Np. nazwa domeny może zostać przełożona na adres IP 198.105.232.4
W dniu wyborów z serwera DNS Belpaku zniknęły m.in. nazwy stron internetowych kontrkandydata prezydenta Alaksandra Łukaszenki – Uładzimira Hanczaryka, Radia Swoboda, gazety "Biełorusskaja Diełowaja Gazieta". W praktyce oznaczało to, że strony te stały się dla internautów niedostępne.
Także niechętne Łukaszence strony internetowe, zorganizowane na serwerach w Europie Zachodniej, stały się na Białorusi niewidoczne. Szwankowała też łączność pocztą internetową i z nieprzychylnymi reżimowi stronami.
