Danny Boyle jak dotąd znany był głównie dzięki swojemu wcześniejszemu filmowi – „Slumdog. Milioner z ulicy.”
Jego najnowszy dzieło ma trochę odmienną tematykę, zawiera też bardzo drastyczne sceny. Podczas jego premierowego pokazu na odbywającym się właśnie festiwalu w Toronto trzech widzów straciło przytomność.
Drastyczna scena pokazuje aktora Jamesa Franco, wcielającego się w filmie w amatora górskiej wspinaczki, Arona Ralstona. Podczas jednej z wypraw Ralston zmuszony jest odpiłować sobie rękę po tym, jak w czasie wspinaczki przytrzaskuje ją głaz.
Bohater mimo bólu, przecina sobie ścięgna kombinerkami, a cała scena jest tak dosłowna, że kilku widzów oglądając ją zemdlało.
Cytowany przez portal Interia.pl krytyk portalu filmowego TheWarp twierdzi, że scena w której Aron Ralston odcina swoją rękę aby uwolnić się z pułapki, jest najbardziej realistycznym obrazem filmowej okropności w historii, na pewno nie przeznaczonym dla wrażliwych widzów.
– W czasie projekcji można było zobaczyć ludzi wiercących się na krzesełkach, czekających z niecierpliwością, aż będą mieli to już za sobą. Sekwencja nie jest niepotrzebna, tylko bardzo realistyczna. Są jednak widzowie, którzy takich rzeczy jednak nie wytrzymują – dodaje krytyk.
Zwiastun filmu „127 godzin”: