– W lokalnych wydaniach „Gazety Wyborczej” w środę ukazały się ogłoszenia wykupione przez Ogólnopolską Izbą Gospodarczą Komunikacji Kablowej zrzeszającą operatorów docierających do pięciu milionów polskich rodzin. Cel jest jeden – napiętnowanie posłów i senatorów odpowiedzialnych za uchwalenie kontrowersyjnego zapisu w ustawie o kinematografii. Na jego podstawie operatorzy kablówek, czyli w konsekwencji ich klienci, będą musieli współfinansować produkcję polskich filmów. – czytamy w dzienniku.
Jak donosi Gazeta Wyborcza, na czarnej liście znalazło się 232 posłów (SLD, Samoobrona, PSL, LPR) i 48 senatorów (głównie z SLD i Bloku Senat 2001). – Przeczytałam ogłoszenie z niesmakiem. To chwyt poniżej pasa publikować takie rzeczy w prasie. Kablarze robią ludziom wodę z mózgu – mówi bydgoska posłanka Barbara Hyla-Makowska (SLD), figurująca w spisie.
– Uważałem, że również pieniądze z abonamentu muszą być przekazywane do Instytutu. Przekonali mnie koledzy, którzy twierdzili, że część funduszy powinna pozostać w TVP, która już dziś jest dość dużym ośrodkiem na rynku kinematograficznym – mówi Gazecie Wyborczej Maciej Strzembosz, prezes Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych. Jego zdaniem ten zapis jest dobry, gdyż nie pozwoli telewizji publicznej zrezygnować ze swojej obecnej roli. W ubiegłym roku TVP przeznaczyła na produkcję filmową 7,82 mln zł.